Forum Bałtycka Zatoka Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Trening: Rozluźnienie + skoki (P)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Bałtycka Zatoka Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Archiwum / *****Nikiel
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Paloma
Jam Instruktor!



Dołączył: 17 Cze 2008
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:39, 10 Lut 2011    Temat postu: Trening: Rozluźnienie + skoki (P)

Wpadłam do stajni wściekła, nie przeczę. Nie na siebie, nie na konie. Cóż. Stopniał śnieg, podłoże sucho a na dworze szaro jak cholera. Weszłam do siodlarni, gdzie wygrzebałam szczotki, szczoteczki, kopystki i inne gadżety. Wzięłam je z całym pudłem, dołożyłam ogłowie, siodło i ochraniacze. Postawiłam przed bramą stajni. Wróciłam po Nikiela, założyłam mu kantar z uwiązem i przywlekłam go przed stajnię. Zaczęłam szczotkować. Kobyły na wybiegu rzucały się porywczym galopem, co rozpraszało Łaciatego. W dodatku udziela mu się mój podły humor. Kręcił się jak diabli, tupał w miejscu, okręcał..
- STÓJ! - wrzasnęłam. Ogier stanął jak wryty i wlepiał we mnie ślepia. Nawet klacze na padoku stanęły jak wryte. - Ile razy można upominać?! - rzuciłam naburmuszona w nadziei, że może coś zrozumie.
Wrzuciłam mu siodło na grzbiet, założyłam ochraniacze i ogłowie. Poprowadziłam na okólnik. Po drodze minęła nas Karuchna.
- Podłoże znośne? - rzuciła z uśmiechem.
- Tak. - odburknęłam krótko.
Karr widząc, że jestem co najmniej "nie w sosie" zniknęła bez słowa u któregoś ze swych ogierów.
Ja zaś wsiadłam na Łaciatego dupka i zaczęliśmy stępować. Wodza luźna, łeb zwisa, stęp leniwy. Chwilę go występowałam, powyginałam i porozciągałam. Nic ciekawego. Podciągnęłam popręg, nabrałam kontakt, wsiadłam w siodło i wypchnęłam w biodrach + jednocześnie dociskając łydkę. Młody leniwie zakłusował. Sygnał łydkami właściwie nie zdał się na nic, Łaciaty mnie zlał. Puknęłam więc palcatem po łopatce. Skulił uszy, szczęknął zębami i przyspieszył. Kilka kroków i znów zwolnił.
- O nie, tak my się bawić nie będziemy. - zamruczałam, ponownie puknęłam bata po łopatce i nabrałam mocniejszy kontakt.
Dopiero teraz młody poczuł, że pracuje. Mocne tempo, mnóstwo wolt na lewo i na prawo, ósemki i inne duperele. Pojeździliśmy również drążki. Na przemian do kłusa skróconego i do wyciągniętego, a co, niech popracuje grzbietem. To w półsiadzie, to w pełnym siadzie. Wreszcie zaangażował zad i popracował grzbietem. Młody ma dziś lenia. Przytrzymałam na pysku i odchyliłam się. Nikiel przeszedł do stępa. Nie odpuściłam w pysku i nadal trzymałam kontakt, podtrzymywałam tempo łydką. Inaczej to by mi chyba stanął, położył się i zasnął. Na okólniku stały wcześniej ułożone przeszkody. Żaden parkur, luźne przeszkody, akurat na P. Uznałam, że skorzystamy z tego. W stępie, po uprzedniej półparadzie (dla zwrócenia uwagi) wsiadłam w siodło, odchyliłam się, wypchnęłam mocniej w biodrach i zadziałałam łydkami. Ogier zagalopował. Przytrzymałam na pyszczku, naganiając go łydkami. Skrócił się bardzo ładnie. Nakierowałam go na stacjonatkę. Zrzucił. Nawet nie skoczył a przegalopował, nie schował nóg i nie wyskoczył. Po prostu to olał. Skulił uszy. Druga przeszkoda to samo.
- O nie miły panie.. - puknęłam go palcatem po zadzie, za co odwdzięczył się szarpnięciem w pysku, wywinięciem w grzbiecie i czterema brykami. - Prr! - zatrzymałam go mocnym przytrzymaniem w pysku.
Stanął jak wryty tuląc uszy i kłapiąc pyskiem. Najwyraźniej ma cholernie zły dzień. Palcat w tyłek na zagalopowanie, jednocześnie łydka, wypchnięcie i kontakt z pyskiem. Zagalopował. Mocno podstawił zad. Uszy wciąż stulone. Nakierowaliśmy się na okser. Maksymalne P ustawione. Mocna łydka, palcat po łopatce, kontakt. Odchyliłam się mocno, by pozostać w tyle i nie wyjść przed konia. Skoczył wysoko, mocno, z impetem i z dobrego tempa. Czysto. Za przeszkodą kopnął delikatnie w powietrze. Wróciłam w siodło tuż po skoku, znów odchyliłam się i pognałam go mocnym dosiadem na tripple. Znów skoczone z mocnego tempa. Ładnie. Skoczyliśmy jeszcze 3 stacjonaty, 2 oksery, jednego double i jednego tripple. Na każdą przeszkodę gnałam go i łydkami i dosiadem a nieraz i pomogłam sobie palcatem przy łopatce. Musiał skakać z szybkiego tempa, toteż go przegnałam. Trochę szkoły mu się przyda. Skakał czysto, z zaangażowaniem i wreszcie dobrze i bez opieprzania się. Po skokach przegalopowałam go jeszcze na lewo i na prawo, wydłużonym galopem. Zaś od dosiadu do kłusa i do stępa. Odpuściłam w pysku i w łydkach.
Dalej był nie w humorze. Tulił uszy i strzykał pyskiem. Sama nie miałam lepszego. Występowałam go do sucha i wyszliśmy z okólnika. Przed stajnią wyszczotkowałam go. Karr sprowadziła klacze z padoku do stajni a wypuściła ogiery. A więc i Łaciatego wpuściłam na padok. Tam dał upust złości i nie dość, że wierzgał jak szalony to z wściekłością przegnał i pokornego Jarno i walecznego Valiente. Nieznośny dziś jest (Nikiel).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Bałtycka Zatoka Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Archiwum / *****Nikiel Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin