Autor Wiadomość
Karuchna
PostWysłany: Czw 9:34, 09 Cze 2011    Temat postu: [8.6]Trening:Praca z ziemi-budowanie zaufania i porozumienia

Koń: Brosza
Data odbycia się treningu: 08.06.2011
Rodzaj i cel treningu: praca z ziemi – budowanie zaufania i porozumienia
Jeździec/Trener: Karuchna
Pomocnik/Serwisanci: -
Miejsce/Szlak: półhala
Czas: 50 min
Pogoda: 23*C, pochmurno, podłoże wilgotne, ale nie błotniste
Sprzęt: sidepull, owijki, lina do pracy z ziemi, carrot stick
***
Przyszła pora na pierwsze zajęcia z Broszą. Zabrałam z siodlarni kantar oraz carrot stick i udałam się na pastwisko klaczy. Reed i Abra spojrzały na mnie z niewielkim zainteresowaniem, po czym wróciły do skubania trawy, natomiast Brosza poświęciła mi trochę więcej uwagi i zaczęła obserwować moje poczynania. Postanowiłam od razu sprawdzić od jakiego poziomu przyjdzie nam zaczynać dzisiejszy trening – przybrałam „groźną” podstawę i podeszłam do Broszy, która bez problemu i spokojnie ustąpiła mi miejsca. Nie odbiegła jednak zbyt daleko i gdy zmieniłam mowę ciała bez problemu dała do siebie podejść i założyć kantar. Widocznie już zidentyfikowała mnie jako nowego dostarczyciela jedzenia i uznała, że można ze mną iść. Zabrałam ją na plac do czyszczenia i z grubsza oczyściłam ją z piachu i błota. Miała pewne opory przed podaniem mi tylnych nóg, ale w końcu udało mi się ją do tego łagodnie nakłonić i dalej wszystko poszło gładko. Gdy skończyłam założyłam Broszy sidepull, przypięłam do niego linkę, złapałam owijki i carrot sticka i udałam się z nią na półhalę.
***
Zostawiłam klaczy dosyć luźną linkę po czym zaczęłam ją głaskać po całym ciele zaczynając od łopatki. Dopóki dotykałam ją tam, gdzie zwykle się czyści było w porządku, lekką irytację zaczęła wykazywać gdy próbowałam dotykać okolic oczu i uszu. Wróciłam więc do głaskania szyi które zupełnie jej nie przeszkadzało i próbowałam powoli przesuwać się w kierunku niekomfortowej okolicy. Po kilku minutach klacz zaakceptowała dotykanie jej głowy, więc przesunęłam się na grzbiet, brzuch i przednie nogi. Tutaj trochę się irytowała przy dotykaniu piersi w miejscu między przednimi nogami i wewnętrznej strony tych nóg, ale szybko udało nam się to pokonać. Z zadem i słabizną nie było najmniejszych problemów, największą trudność sprawiły nam wewnętrzne strony tylnych nóg i wymiona. Początkowo klacz próbowała mnie kopnąć, więc musiałam ją delikatnie głaskać carrot stickiem, a nie dłonią, ale po kilkunastu minutach udało mi się skłonić ją do zaakceptowania dotyku również w tych miejscach. Byłam bardzo zadowolona z efektu, zostawiłam więc klacz na chwilkę w spokoju by mogła sobie wszystko „przetrawić”. Zamierzam w najbliższym czasie jeszcze kilka razy powtórzyć taką sesję by klacz nabrała do mnie zaufania i w pełni zaakceptowała mój dotyk.
Po przerwie założyłam Rudej owijki i przystąpiłam do drugiej części zajęć. Ponieważ bardzo ładnie ustąpiła mi miejsca n pastwisku mogłam zacząć dzisiejszą sesję od nauki cofania się i sprowadzania do mnie z ziemi. Przybrałam groźną postawę i delikatnie dotknęłam piersi klaczy końcem carrot sticka. Brosza wykonała kilka kroków do tyłu i zatrzymała się, ale ja chciałam by odsunęła się na pełną długość linki. Spróbowałam uczynić moją mowę ciała bardziej wyrazistą i dotknęłam końcem carrota nosa klaczy. Brosza cofnęła się jeszcze kilka kroków i próbowała znowu się zatrzymać, ale uprzedziłam to lekkim falowaniem liny. Po małym zawahaniu kontynuowała cofanie i tym razem zatrzymała się dopiero gdy odprężyłam się i powiedziałam „dobrze”. Po krótkiej chwili przerwy pociągnęłam delikatnie linkę zachęcając klacz do podejścia. Brosza trochę się zapierała, ale po chwili ruszyła do przodu na co natychmiast odpuściłam nacisk. Zatrzymała się niepewna czy już podeszła na taką odległość jak chciałam, czy może ma podejść bliżej. Uniosłam delikatnie linkę, tak jakbym chciała ją za chwilkę pociągnąć i to wystarczyło by klacz zrozumiała moje intencje. Gdy zatrzymała się przede mną pochwaliłam ją, głaskając po głowie. Powtórzyłam ćwiczenie jeszcze trzy razy, udało nam się dojść do tego, że Ruda cofała się na delikatne dotkniecie stickiem i podchodziła przy lekkim uniesieniu liny. Byłam zachwycona i stwierdziłam, że ten moment jest dobry na zakończenie zajęć.
***
Odprowadziłam klacz na plac do czyszczenia, gdzie zdjęłam jej owijki. Zaserwowałam jej jeszcze krótką serię ćwiczeń rozciągających przednie nogi z ziemi, po czym odprowadziłam ją na pastwisko. Brosza sprawiała wrażenie całkiem zadowolonej z zajęć, ale przed nami jeszcze długa droga do zaprzyjaźnienia się.
***
Podsumowanie:
Procent wykonania założeń treningowych: 90%
Średnia szybkość: -

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group