Forum Bałtycka Zatoka Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Mini-wyścig na 1000m z koniem ze stajni przy torze

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Bałtycka Zatoka Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Archiwum / Boks IV: Tissaia de Vries / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Skrzydlata
Kochana Pensjonariuszka



Dołączył: 01 Lis 2010
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:30, 09 Sie 2012    Temat postu: Mini-wyścig na 1000m z koniem ze stajni przy torze

Kolejny dzień treningu z Tiss, aby odpowiednio się przygotować do sezonu, a bardziej nawet do nadchodzącego, pierwszego w jej życiu, wyścigu.
Kobył miał dzisiaj zmierzyć się z jednym z dobrych koni na pobliskim naszym torze treningowym, który ponoć osiąga dobre wyniki. Miała to być również klacz, która pierwsze starty miała za sobą i w których to zajmowała wysokie lokaty. Pomijam niewielki fakt, że ścigała się na krótszych, niż sobie wymarzyłyśmy dystansach. No ale... 1000m to jednak 1000m.
Kobył był gotowy do drogi, więc poprosiłam Karr o pomoc, wskoczyłam i ruszyłam na tor energicznym stępem.

Dojechałyśmy i już zaczęłyśmy rozgrzewkę. Kobył, który miał się z nami ścigać, również już przechodził do kłusa.
My, jak to my, spokojnie na początek kłusem, później równie spokojny galop. Nasza przeciwniczka robiła karkołomne rundy na prostych i miałam wrażenie, że biegnie ze dwa razy szybciej, niż mój koniu w najszybszym swoim tempie. Cóż, nie zawsze można wygrywać.
Gdy już obie były nasze kobyły gotowe, podjechaliśmy do bramek. Tiss, pamiętając swoje ostatnie spotkania z błotem, wskoczyła do bramki bez mrugnięcia i stała grzecznie, nie ruszając się, chociaż nerwowo wstrząsała ogonem.
W boksie obok mnie, kobyła-przeciwnik była dość niespokojna, próbowała się wspinać i takie tam, jak to młody koń, który koniecznie chce biegać. Wolałam moją spokojną i opanowaną.
W końcu usłyszałyśmy wystrzał i bramki otworzyły się. Nasza przeciwniczka od razu wystrzeliła jak z torpedy, jednak Tiss nie była jej dłużna i trzymała się tuż za jej ogonem. Już w trakcie rozgrzewki obmyśliłam sobie strategię na tego przeciwnego kobyła.
1000m na tym torze było całym jednym okrążeniem, tak więc miałyśmy do wyjechania aż cztery łuki, na których wymagałam od Tiss zmiany nóg. Klacz reagowała na moje polecenia i nie odstępowała ogona klaczy przed nią. Nie było to w jej stylu, zawsze wolała się trzymać z przodu, ale nie, jak ma do czynienia ze sprinterem. Tu trzeba strategii.
Zakręty pokonałyśmy nie oddalając się znacząco od barierek i tym samym zyskując nieco metrów, zbliżając się nosem po zewnętrznej do zadka prowadzącej.
Ostatnia prosta i tu się zaczęło dziać. Nieznacznie zwolniłyśmy, a Dżokej przed nami widząc to przez ramię, również dał moment odsapnięcia swojej klaczy, która już mi zwalniała w oczach wcześniej. Nasz przeciwnik nie spodziewał się drzemiącej w nas siły.
Gdy już znajdowałyśmy się na 3-setnym metrze do mety, Dałam pary do garów i Tiss wystrzeliła prosto do linii, wyprzedzając przeciwniczkę po zewnętrznej. Klacz była tak zdeterminowana, że gnała jak nienormalna, aż ja się zdziwiła. Ostatni trening dużo dał, miała solidną kondychę, więc wystarczyło wyczekać chwili, aż mogłyśmy ruszyć i wygrać.
Tak, wygrałyśmy, o długość normalnie szyi, ale wygrałyśmy. Kobył-przeciwnik, a bardziej dosiadający jej, zorientował się, co się dzieje i wycisnął ostatnia energie ze swojego konia. Nie zdarzył jednak i ładnie wjechałyśmy na metę pierwsze.
Wyobrażacie sobie szczęśliwego konia? To sobie wyobraźcie 600kg mięśni koloru białego, podrygujacych przy każdym kroku, jakby chciały pokazać, że są tutaj i należy na nie patrzyć.
Oczywiście po biegu przeszłyśmy do kłusa na luzie. Tiss była taka radosna, że tylko patrzyła, czy gdzieś w pobliżu nie ma ludzi, którzy robiliby jej zdjęcia. Była zawiedziona tym, że niewiele ludzi w ogóle widziało jej wyczyn, a co dopiero, że nie robili foci...
No ale byłą zadowolona, trochę zmęczona, ale jaka ja byłam z niej zadowolona. Miałam nadzieję na wysokie miejsce w najbliższym spotkaniu z innymi równie dobrymi kuniami.

Wróciłyśmy spokojnym stępem do stajni, gdzie zdjęłam z niej sprzęt i wyprowadziłam na wybieg. Tam Tiss sobie bryknęła aż z radości, co było ciekawym ewenementem i poszła chrupać trawę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Bałtycka Zatoka Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Archiwum / Boks IV: Tissaia de Vries / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin