Skrzydlata
Kochana Pensjonariuszka
Dołączył: 01 Lis 2010
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:57, 08 Sie 2012 Temat postu: Zmiany nogi na zakrętach i info odnośnie odbijania przy tym |
|
|
Kolejny trening z Tiss i tym razem w miarę dobra pogoda. Ucieszyłam się niezmiernie i pojechałam do kobyła.
Klacz stała sobie spokojnie, przygotowana do wyjazdu. Na jej grzbiecie było ładne siodełko, jedyne wygodne, wszechstronne siodełko, na którym miałam dzisiaj się uczyć (i przy okazji konia też uczyć) zmiany nogi w pełnym galopie. Miałam tylko nadzieję, że nie połamiemy się przy tym obie.
Wyjechałyśmy z ośrodka pożegnane przez Karruszka. Klacz była wybitnie zadziwiona sprzętem, jaki został umieszczony na jej grzbiecie. Szła niepewnie, ale energiczna łydka dała jej do zrozumienia, że nic się nie zmieniło i dalej będziemy biegać.
Dnia dzisiejszego na tor wjechałyśmy nieco mniej energicznie, niż poprzednio i tym samym nie zrobiłyśmy takiego rozgardniaszu wokół siebie.
Spokojnym kłusem zaczęłyśmy generalną rozgrzewkę. Tiss szła z łebkiem w miarę rozluźnionym, z nosem niżej, niż reszta towarzystwa tu trenującego. Kłusowałyśmy sobie spokojnie, a w końcu przeszłyśmy do lekkiego, niezbyt szybkiego galopu, w którym zrobiłyśmy jedno pełne okrążenie. Poklepałam Tiss i przeszłam do kłusa, a potem do stępa.
Przez chwilę zastanawiałam się, gdzie tu by było najlepiej zmieniać tę nogę i doszłam do wniosku, że no jak wszyscy to wszyscy – na prostych przeciwna, na zakrętach odpowiednia. Tym samym, jeśli w tej chwili byłyśmy ustawione w lewo, ruszyłyśmy galopem w prawo. Tiss miała już jako takie podstawy z wcześniejszego treningu, ale trzeba to ładnie powtórzyć. Tak więc ruszyłyśmy galopem, pełnym, w którym Tiss miała się nie zabić i zmienić nogę przed zakrętem. Gdy wchodziłyśmy w zakręt na jeden krok zwolniłam ją do kłusa i zmusiłam do galopu na drugą nogę. W większym siodle, gdzie mogłam porządnie przyłożyć łydki, było mi łatwiej. Tiss zmieniła nogę, a gdy wychodziłyśmy z zakrętu, zmusiłam ją na chwilę kłusa i znowu zmiana. Tu było trudniej, ale zdecydowane sygnały i się udało.
Powyższe ćwiczenie wykonałyśmy jeszcze na kolejnym zakręcie, a na tym, na którym zaczęłyśmy zrobiłyśmy to bez przechodzenia do kłusa. Tiss pamiętała i zmieniła nogę. Pochwaliłam ją i puściłam pełnym galopem, tym samym nieznacznie wytrącając ją z równowagi na końcówce zakrętu i musiałyśmy solidnie odbić od barierek, aby się nie wywalić i aby nas nie rzuciło na ogrodzenie. Zapamiętać: nie pozwalać ruszać szybciej aż do wyjścia z zakrętu.
Tak iwęc pokonałyśmy całe koło pełnym galopem, tym samym próbując, czy aby faktycznie nas nie wyrzuci na kolejnym zakręcie. Nie wyrzuciło, ładnie przejechałyśmy zakręt i wtedy odpuściłam jej, mocniej poganiając. Oj była z niej maszyna, nie powiem.
Po tym kółeczku przeszłyśmy do kłusa i porządnie się rozkłusowałyśmy. Klacz rozluźniła szyję i szła z nosem w poziomie.
Po rozkłusowaniu przeszłam do stępa i ruszyłam do ośrodka.
W stajni zdjęłam z Tiss siodło i ogłowię, po czym dałam smakołyka. Klacz schrupała go z przyjemnością i zaczęła szukać w żłobie resztek owsa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|