Forum Bałtycka Zatoka Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Potęga skoku luzem (15 stycznia 2013)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Bałtycka Zatoka Strona Główna -> Boks VII: Czas Nadziei / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dirnu
Jam Instruktor!



Dołączył: 19 Wrz 2012
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:08, 15 Sty 2013    Temat postu: Potęga skoku luzem (15 stycznia 2013)

*Z użyciem kostki k10, z ograniczeniem do maksymalnej wysokości udanego skoku*

James zaparkował warczącego harleya na parkingu Bałtyckiej. Dzień spędził w mieście, na obiedzie u mamusi(która ciągle całkiem przypadkiem napomyka do jego braku życiowej partnerki). Musiał posłuchać marudzenia... Ale przynajmniej rosół był dobry. Raźnym krokiem ruszył przebrać się w jakiś wygodny dresik. Dziś się w siodło nie pakował. Rozejrzał się, czy ktoś zajmuje plac, ale było pusto... Chyba mało osób trenuje o tej godzinie. Ustawił więc kilka przeszkód, najpierw dość nisko, bo przydadzą się na rozgrzewkę - o wysokości 40cm, 50cm i 45cm. Oddalone były od siebie o dość spory kawałek, który będzie mogła spokojnie przegalopować. Z resztą... Do pomiaru potęgi skoku pewnie wykorzysta jedną czy dwie stacjonaty. Zaraz potem skierował swoje kroki do stajni, gdzie przywitał szarą gwizdnięciem. Siwka podniosła łeb, rżąc do niego cicho. Była ostatnio odrobinę spokojniejsza, bo dobrze wyżywała się na treningach. Była w formie i to był dobry moment na zmierzenie jej potęgi skoku luzem. W końcu niedługo mogą nawet przenieść się do kolejnej klasy... Ale to jeszcze sporo pracy. Założył klaczy kantar, prowadząc ją na uwiązie na myjkę. Wyczyścił ją tylko porządnie, zmieniając uwiąz na lonżę i łapiąc bacik. Dziś nie miał zamiaru bawić się w podwójne lonżowanie - poprowadzi ją tylko trochę po woltach na rozgrzewkę. Idąc na maneż, klacz rozglądała się wokół, parskając i rżąc w stronę znajomych ludzi i koni. Przez chwilę wodziła wzrokiem za borderką Bastą, unosząc dumnie łeb i prychając cicho w jej stronę. James zmarszczył brwi. Chyba nie przepadała za psami. Otworzył przed nią furtkę na plac, luzując lonżę. Zamknął za nimi furtkę, 'uzbroił' się w bacik i ustawił mniejwięcej na środku placu. Zacmokał, trzymając bacik za zadem szarej. Klacz ruszyła żwawym stępem, prawie że wchodząc w kłus. Wyrywała do przodu, ciągle wstrzymywana jego stanowczymi nakazami. Tę energię niedługo spożytkuje. Gdy się uspokoiła nieco poprowadził ją po kilku kółeczkach w stępie, zmieniając raz kierunek. Szła żwawo, ale dość niedbale, nie zaokrąglając szyi, nie trzymając zbytnio tempa. Powód takiego zachowania łatwo było zauważyć - brak skupienia. Może właśnie przez nadmiar energii? Popędził ją do kłusa, w tym tempie pozwalając jej nieco się wychodzić, ale nie przyspieszać. Po kilku okrążeniach zaokrągliła szyję, wyrównała nieco tempo i oddech. Potem kółko w galopie, zmiana kierunku, w drugą stronę, potem jeszcze jeden wężyk na skróconej lonży, tuż przy boku Jamesa w stępie i z lonżowania tyle. Odpiął lonżę, nieco pewniej chwytając bacik. Linkę położył pod płotem, bo do kieszeni mu się nie mieściła. Zacmokał, popędzając szarą najpierw do stępa, potem do kłusa. Jako że nic jej teraz nie wiązało, to często wymykała się na boki, brykając. James wyglądał jednak dość poważnie i starał się ten sygnał jej przekazać - z dość średnim skutkiem. Udało mu się przyspieszyć klacz do galopu i naprowadzić w tym tempie na pierwszą rozgrzewkową przeszkodę. Skok zainteresował ją od razu - to będzie praca... Przyjemna. Bo szara skakać uwielbiała. Skupiła się więc na jego sygnałach bardziej, przeskakując kolejno przeszkody bezbłędnie z dość sporym luzem. Wybijała się i lądowała mocno, pewnie. Po korytarzu strzelała ogonem, prychając wyzywająco i spoglądając w jego stronę. Podwyższył przeszkody do wysokości 70cm, 75cm i 80cm. Nadal wprowadzał jej wysokości skoku stopniowo, choć te miary pokonywała dość spokojnie też pod siodłem. Trzeba dodać, że rząd przeszkód z jednej strony zagrodzony był płotem maneżu, a z drugiej kolorową folią. Klacz tym razem dała się tam zagonić bez problemu, samodzielnie przygotowując najazd na pierwszą stacjonatę. Była ambitna, stosowała zdobytą wcześniej na treningach wiedzę... Inteligentne szare mu się trafiło! I utalentowane. Wybrała dobry moment do wybicia, wzbijając się mocno w powietrze, zostawiła pod sobą sporo luzu, dobrze chowając podwozie i wyciągając szyję. Te ruchy były w jej instynkcie... James pewnie by ględził, jakie to było piękne i w ogóle... Ale wiadomo, to jego koń, więc swoje chwali się chyba najlepiej. Klacz już leciała na następną przeszkodę, biegnąc spokojnym galopem - dość wyrównanym. Wybiła się blisko stacjonaty, prezentując kolejny bezbłędny skok. Ostatnia przeszkoda wyglądała nieco inaczej - klacz gwałtownie skierowała uszy w kierunku parkingu, skąd dobiegł jakiś krótki hałas - pewnie komuś coś spadło. I to ją rozproszyło. Wybrała zły moment do wybicia, porządnie uderzyła kopytami w poprzeczkę. A ta wylądowała na ziemi. Po skoku zatrzymała się w miejscu, patrząc na parking. Powoli się uspokajała a James podwyższył przeszkody. Przed kolejnym korytarzem pogładził ją delikatnie opuszkami palców krążąc po jej ciele. TTouch... Trochę ją odpręży. Potem kolejne cmoknięcie i popędzenie na przeszkody. Już zaczynał pomiar właściwie. Na pierwszy ogień szła metrówka. I takimi przeszkodami zajmowała się pod jeźdźcem, choć raczej rzadziej, więc pokonała ją z dużym luzem, tym razem pokazując swoją niewielką, ale mocną techniczną wiedzę i umiejętności. Skok można było po prostu podziwiać... Dalej przeszkoda 10cm większa. Pokonana w podobnie widowiskowym stylu jak poprzednia. Klacz już szykowała się na następną przeszkodę. Trochę przyspieszyła, wybiła się mocno i... Tak, skok był naprawdę dobry, ale nieco gorszy technicznie, bo zostawiła pod sobą mało luzu. Ostatnia przeszkoda 115cm! To było dla niej dość sporo! Szczególnie, skoro jej rodzice nie byli niezwykłymi skokowcami, a bardziej domowymi kobyłami... Tylko ojciec był koniem bardziej sportowym. Hope po twardym lądowaniu zwolniła do kłusa, a potem do stępa. Jej boki unosiły się średnio-mocno. Była zmęczona, ale z pewnością gotowa też na jeszcze jeden i ostatni korytarz. James odsunął dwie przeszkody na bok, dając jej swobodnie stępować po placu. Jedną, pozostałą podwyższył do wysokości 120cm i postawił prostopadle do płotu maneżu. Zagwizdał, zwracając na siebie uwagę klaczy. Szara zobaczyła za swoim zadem bacik. Ruszyła kłusem, potem za prośbą weszła w galop, automatycznie skierowała się na przeszkodę. Stało się jednak, coś, czego James w ogóle nie przewidział... Klacz zamiast skoczyć po prostu zaszarżowała przeszkodę. Prychała cicho, zrzucając mocną piersią poprzeczkę. Mężczyzna nie mógł dopatrzyć się błędu, dlaczego to zrobiła? A szara tylko patrzała na niego badawczo, jakby oczekiwała reakcji. Zamrugał w zadziwieniu, znów stawiając poprzeczkę i popędził ją na przeszkodę, udając, że nic takiego się nie zdarzyło. Tym razem skok był lepszy - co prawda leciutko zaszurała o poprzeczkę, ale w końcu wybiła się i pokonała przeszkodę... Podwyższył wysokość do 130cm. Siwa wybiła się pewnie, wierząc w swoje siły, zostawiła pod sobą niewiele luzu i chwilę potem już kłusowała za stacjonatą. James uśmiechnął się, podwyższając poprzeczkę do 140cm. Siwa już przyspieszała, biegnąc po wydeptanym torze najazdu. Wybiła się, nieco tracąc pewność siebie, jej kopyta puknęły o poprzeczkę, która zwaliła się na ziemię. Szara prychnęła z niezadowoleniem. Nie lubiała przegrywać. James wiedział, że nie może jej z takim uczuciem pozostawić do końca dnia, więc zniżył stacjonatę do wysokości metra, by zyskać pewność, że ją przeskoczy i zapamięta trening bardziej pozytywnie. Popędził ją na stacjonatę. Klacz szła mniej pewnie, potrzebowała jego słownych zachęt. Skoczyła jednak ze sporym luzem, można powiedzieć, że prawie automatycznie. Po skoku jeszcze zarżała w jego stronę wyzywająco, jedna pokonana przeszkoda umiała przywrócić jej humor... A potęgę skoku zmierzą jeszcze potem, w końcu mogła mieć dzisiaj jeszcze gorszy dzień...
Podpiął jej uwiąz i zaprowadził szarą na myjkę. Wyczyścił ją porządnie, częstując marchewką i odprowadzając do boksu. Siwa rżała do swoich końskich przyjaciół, idąc do swojego 'mieszkanka'. James zamknął ją w środku z obietnicą kolejnego treningu niedługo i ruszył posprzątać maneż, a potem spać.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dirnu dnia Nie 12:42, 03 Lut 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Bałtycka Zatoka Strona Główna -> Boks VII: Czas Nadziei / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin