Forum Bałtycka Zatoka Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

TRENING: Skoki kl L 23.06 - JOANNE

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Bałtycka Zatoka Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Archiwum / Boks VI: Arcadia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Himbeere
Więcej sprzętu jak talentu



Dołączył: 27 Wrz 2012
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 9:58, 28 Wrz 2012    Temat postu: TRENING: Skoki kl L 23.06 - JOANNE

Postanowiłam poskakać troszkę z Arcadią. Niewiele w sumie, bo kobyłka nie chodzi jakoś nader regularnie, ale zawsze jakaś gimnastyka się przyda. Ruda stała już w swoim boksie, cała w zaschniętym błocie, ale jaka szczęśliwa! Przytargałam cały potrzebny mi sprzęt i wyprowadziłam KWPN-kę na zewnątrz, biorąc się tym samym za czyszczenie. Szczotką ryżową dokładnie pozbyłam się klaczkowej 'maseczki' z całego ciała, następnie włosianką dokonałam wykończenia dzieła zła. Specjalną szczotką do pyska oczyściłam łepetynkę kasztanki, a grzebieniem rozplątałam gęstą grzywę oraz ogon. Zostało mi tylko wyczyścić kopytka i osiodłać konika. Arcadia bez większego oporu podawała nogi i nie wyrywała ich, za co została pochwalona. Potem poszło gładko - na nogi ochraniacze, na grzbiet czaprak, futerko i siodło skokowe, zapinamy popręg, przypinamy napierśnik z wytokiem, zakładamy ogłowie, zapinamy co trzeba i wsio na plac. Dopomogłam sobie schodkami, gdyż starość nie radość i po chwili poprawiałam się na grzbiecie Rudej.

-No to ruszamy. - Powiedziałam dziarsko i przyłożyłam łydki. Ruszyłyśmy energicznym, obszernym stępem po śladzie, na luźnej wodzy. Tak upłynęło nam pierwszych 5 minut. Kolejnych 5 poświęciłam na jazdę na lekkim kontakcie, w dole, ze zmianami kierunków, utrzymując równy, energiczny chód. Po łącznych 10 minutach stępowania stopniowo pozbierałam kasztankę do kupy, ustawiłam, wygięłam w prawo, wygięłam w lewo i kłusujemy.
Na początek równo, energicznie, na dużym kole by się pozbierać, potem już po różnych łukach, woltach, ósemkach, ścianach itp, pilnując ustawienia i impulsu. Starałam się dobierać ćwiczenia zgodnie ze stopniem rozprężenia kobyłki, więc początki były dość łagodne, ale potem coraz ciaśniej, gęściej, intensywniej. Włączyłam do pracy przejścia do stępa. Długie, na np. całą ścianę czy woltę oraz krótkie, na parę kroków. Czasem były one jedno po drugim- kłus-stęp-kłus-stęp-kłus, a czasem między pracą w kłusie dla odmiany takie przejście w dół. Arcadia fajnie pracowała, chociaż czułam u niej pewne obiekcje co do jazdy w lewo, ale mocniejsze działanie dosiadem z łydkami i się powolutku rozjeżdża problem. Zaczęłam zatrzymania. Przygotowywałam klacz zwalniając kłus, następnie wstrzymywałam działanie dosiadu, przykładałam delikatnie łydki i zamykałam rękę, co dawało pięknie zatrzymanego konika. Chwaliłam klacz często, ale bez jakiejś wylewności. Za dobrze wykonany element pogładzenie po szyi w chwili odpuszczenia wewnętrznej wodzy. Parę zatrzymań, długich czy krótkich, następnie jeździmy drągi. Było ich 6, na energiczny, ale nie wydłużony kłus. Arcia chętnie szła ku nim, przez nie i po nich.
Włączyłam bieg trzeci. Płynne zagalopowanie od jednej łydki, lekka półparadka i koń okrąglutki, idący równo i spokojnie. Baardzo fajnie. Trochę po śladzie, trochę po kołach, 3 przejścia galop-kłus-galop i zmiana kierunku. Tu musiałam chwilkę popracować nad uzyskaniem dobrego galopu, bo jednak gorsza strona, ale dałam radę. Pochwaliłam Rudą i przeszłam do półsiadu. Jedno okrążenie spokojne, potem ruszamy z kopyta i mocnym galopem 4 okrążenia. Robimy lotną (udało się!) i mocny galop w drugą stronę przez 4 okrążenia, następnie jedno spokojne i do kłusa.
Czas zacząć skoki. Z wcześniejszych drążków stajenny zrobił 4 drągi i kopertę 50 cm z kłusa. Uspokoiłam kobyłkę i najeżdżamy. Rytm, równowaga, półsiad nad drążkami, łydki przyłożone i hop. Po skoku od razu do kłusa, zbieramy konia do kupy i jeszcze raz. Nie przypilnowałam i za szybkie tempo, klacz cudem prawidłowo wykonała zadanie, jednak odskok wyszedł bardzo blisko i gdyby nie wysokość przeszkody, to nie poszło by tak ławo. Przy trzecim podejściu bardziej zadziałałam ręką, dzięki czemu cały komplet do pokonania wypadł znakomicie. Pochwała, przejście do stępa, ruszenie kłusem i wyprostowanie na przeszkodę. Kłus pośredni, koń zamknięty w pomocach i pach-pach-pach-pach-hop. Bardzo ładnie. Zmiana kierunku, chwila stępa na długiej wodzy.
Teraz czekał nas szereg z kłusa: koperta 40 cm z wskazówką (skok-wyskok) koperta 50 cm (skok-wyskok) koperta 50 cm (fula) koperta 60 cm. Dałam klaczy odpocząć i uspokoić się trochę, po czym zakłusowanie na wolcie i naprowadzenie na szereg. Celujemy w sam środek, łydki przyłożone, ale i kontakt odpowiedni, pilnujący, by nie pójść zbyt szybko. Przed drągiem na naskok wzmocniłam działanie obu pomocy, a potem było za późno. Ruda pokonała szereg nieco koślawo, bez płynności. Musimy najechać troszkę mocniejszym kłusem. Tak też zrobiłyśmy. Mój błąd, że zapomniałam o ręce i wszystkie przeszkody pokonałyśmy w tempie bliskim prędkości światła, ale nie poddając się najechałam po raz kolejny. Równy, pośredni kłus, koń zamknięty w pomocach i już nie ma odwrotu, drążek za nami. Wreszcie dobrałyśmy optymalne tempo i przejechałyśmy szereg tak, jak należy. Pochwała dla konia, jednak nie osiadamy na laurach i powtarzamy. Dwukrotnie pojechałyśmy ten szereg i z ostatniej koperty zrobił się koperto-okser wysokości 70 cm i szerokości ok. 50 cm. No to jazda. Kopertki szły coraz lepiej, z okserem też nie było większego problemu, więc podnosimy go do 80 cm. Najazd równym, spokojnym kłusem z impulsem, potem pilnowanie klaczy w skokach-wyskokach, trzymanie się środka przeszkód, równa fula i płynny sus nad okserem. Pochwała, do kłusa, do stępa.
Dałam Arcadii chwilę odpocząć, następnie zagalopowałam w prawo i nakierowałam na coś a la rów z wodą, zrobione z niebieskiej folii, wypełnionej odrobiną wody i do tego ułożone pod stacjonatką 50 cm. Najechałyśmy równo, spokojnie, ot taki pa-ta-taj. Przypilnowałam klacz łydkami, dzięki czemu mimo patrzenia się pokonała przeszkodę. Jeszcze raz i z 50 cm robi się 90. Trochę mocniejszy galop w półsiadzie i bardzo ładny, pełen swobody skok. Zmieniłam nogę i z drugiej strony. Przypilnowałam łydkami i hop. Pochwała, przejście do kłusa i szereg. Tym razem zamiast koperto-oksera stał już regulaminowy okser, mierzący sobie 95 x 60 cm. Pilnowałam impulsu przy każdym skoku, dzięki czemu dobrze wypadłyśmy w całości.
Stwierdziłam, że wystarczy na dziś i rozkłusowałam Rudzinę na długiej wodzy, rozstępowałam w połowie na długiej, w połowie na luźnej i wracamy do stajni.

Rozsiodłałam klacz i wykonałam przy niej, co trzeba było, po czym ruszyłam dalej.
_________________


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Bałtycka Zatoka Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Archiwum / Boks VI: Arcadia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin