Forum Bałtycka Zatoka Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Treningi
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Bałtycka Zatoka Strona Główna -> WAŻNE / ARCHIWUM K / Rysual / Delta II
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Karuchna
Jam Instruktor!



Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka

PostWysłany: Czw 7:53, 11 Lip 2013    Temat postu:

Koń: Delta II

Rodzaj treningu: ujeżdżeniowy

Jeździec/Trener: Karuchna

Miejsce: ujeżdżalnia

Czas: 50 min

Pogoda: ładna (zachmurzenie, ciepło)

Cel treningu: sprawdzenie postępów klaczy <schemat>

***

Dzisiaj postanowiłam urządzić Delcie mały sprawdzian umiejętności by wiedzieć nad czym jeszcze popracować i czy możemy ewentualnie zaczynać przygotowania do klasy P, albo chociaż L -4. Najpierw musiałam prowizorycznie pomniejszyć naszą ujeżdżalnię do wymiarów 20X60 (ma 30 X 70) za pomocą caxaletti no i skonstruować jednorazowe oznaczenia liter (z odpowiednio zamocowanego papieru technicznego). Po tych przygotowaniach mogłam iść po sprzęt – siodło (jeszcze wszechstronne), ogłowie, czaprak, szczotki i uwiąz. Kantar Delta miała na głowie, co znacznie ułatwiło mi złapanie jej na pastwisku. Przy czyszczeniu pomogła mi Ania, która przyjechała dziś wcześniej na swoją pierwszą od wielu lat jazdę na Miłku. Duńce podobało się, że zajmują się nią dwie osoby i stała spokojnie, z radością poddając się naszym zabiegom. Wkrótce była gotowa do treningu i mogłam zaprowadzić ją na „czworobok”.

***

Dosiadłam klaczy i zaczęłam regulować strzemiona. Delcia zwróciła uszy w moją stronę, niecierpliwie oczekując sygnału do ruszenia. Jak tylko przyłożyłam łydki i zadziałałam dosiadem energicznie ruszyła przed siebie. Przebyłysmy tak jedno kółko po czym zaczęłam pierwsze ćwiczenia. Na początek jazda na kole – Duńka ładnie się wygięła i nie utraciła energii. Zmieniłam kierunek w kole – akurat to była gorsza strona Delci, więc wyszło trochę gorzej. Wjechałam na ścianę i przejechałam jedno kółko, pilnując by Delta szła z impulsem i jednocześnie elastycznie. Zrobiłam serpentynę, pilnując by wielkopolanka nie wypadała zadem na zakrętach. Później ćwiczyłam przejścia: zatrzymanie – jeden krok stępa – zatrzymanie. Początkowo wyszło nieco nierówno, a Dziuńka nie zatrzymywała się od razu, ale po kilku powtórzeniach wreszcie wykonałyśmy ćwiczenie poprawnie. Jeszcze tylko kilka wolt i klacz była gotowa do właściwej pracy. Poprosiłam Anię by otworzyła mi bramę i przestawiła cavaletti po czym wyjechałam na zewnątrz – dzisiaj chciałam zrobić wszystko tak jak na prawdziwych zawodach, nawet wjazd na czworobok. Przeszłam do kłusa roboczego i wjechałam z powrotem na wydzielony plac w A, starając się prowadzić klacz po linii prostej. Zatrzymanie wyszło nam nie co za późno, trochę przejechałyśmy punkt X. Ze „stój” ponownie ruszyłyśmy kłusem, w punkcie C skręciłam w prawo, pamiętając o dokładnym wyjechaniu zakrętów. Jak dotąd dobrze. W B skręciłam w prawo i zmieniłam kierunek przez ujeżdżalnię, wracając na ślad w E. Przejście do stępa pośredniego (w A) wyszło nam bardzo dobrze, więc poklepałam klacz po szyi. W punkcie F skierowałam klacz do X, a potem z powrotem na ślad przechodząc jednocześnie do stępa swobodnego. W M ponownie zebrałam nieco wodze i użyłam innych pomocy by przejść do stępa pośredniego, a w C dałam Duńce sygnał do zakłusowania, jednak klacz zareagowała dopiero po kilku krokach. Trzeba będzie to poćwiczyć. Z punktu E skierowałam się łukiem do B, tuż przed powrotem na ślad dałam klaczy sygnał do galopu. Zła noga! Szybko sprowadziłam Delcię do kłusa i naprawiłam swój błąd, a następnie skierowałam klacz na koło w lewo (20 m średnicy). Gdy wróciłyśmy do B sprowadziłam klacz do kłusa i pochwaliłam. W punkcie E zmieniłam kierunek przez ujeżdżalnię, powracając na ślad w B. Gdy ponownie dojechałyśmy do E skierowałam klacz łukiem w prawo, przez X do punktu B, przed którym przeszłyśmy do galopu. Kolejne koło 20 m średnicy i przejście do kłusa w B. W A skręciłam na linię środkową i tym razem udało nam się zatrzymać nieco bliżej punktu X. Stępem na luźnej wodzy dojechałam do C po czym skierowałam Deltę w stronę pastwisk. Wylewnie pochwaliłam klaczkę po czym udałyśmy się na krótki spacer stępem po terenach stajni. Po kilkunastu minutach zatrzymałam klacz przy ujeżdżalni i zsiadłam.

***

Poluźniłam Dziuńce popręg i podciągnęłam do góry strzemiona. Zaprowadziłam klacz przed stajnię i zaczęłam rozsiodływać – Aniu będziesz mogła już iść po Miłka. Będę Ci wdzięczna jeśli przy okazji zaprowadzisz na pastwisko Deltę - zawołałam. Szybko skontrolowałam stan nóg i grzbietu Duni, a następnie przekazałam ją uśmiechniętej dziewczynie. Zebrałam cały sprzęt i udałam się do siodlarni. Odwiesiłam wszystko na miejsce i opłukałam wędzidło po czym zabrałam nową porcję sprzętu – przeznaczonego dla Miłka.

***

Podsumowanie:

Ocena treningu: b. pożyteczny

Stopień wykonania założeń treningowych: 100%

Notka: Delta świetnie się spisała, klasę L – 2 ma już całkowicie opanowaną. Ponieważ nie ma jakiś wielkich problemów z poszczególnymi ćwiczeniami na następnych treningach zajmniemy się ogólnym doskonaleniem umiejętności oraz „przerobimy” te ćwiczenia z L – 4 których nie wykonałyśmy dzisiaj. Później zajmniemy się klasą P!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karuchna
Jam Instruktor!



Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka

PostWysłany: Czw 7:55, 11 Lip 2013    Temat postu:

Koń: Delta II i Miłek

Rodzaj treningu: wyjazd w teren

Jeździec/Trener: Karuchna i Ania (wrt!)

Miejsce: okoliczne lasy i łąki

Czas: 70 min

Pogoda: wspaniała (słońce często wyglądające zza nieznacznych chmur, miły wietrzyk, ciepło)

Cel treningu: oswojenie Delty z wyprawami w teren

***

Pogwizdując cicho szłam do stajni niosąc siodło i resztę sprzętu. Za mną szła Ania z trudem dźwigając rzeczy przeznaczone dla Miłka. Konie powitały nas cichym rżeniem – godzinę temu odbyło się pierwsze karmienie. Wyprowadziłyśmy nasze wierzchowce na zewnątrz i zaczęłyśmy czyścić. Skończyłam trochę wcześniej, więc szybko poszłam wyprowadzić na pastwisko Sypię i Bastylię, potem wróciłam jeszcze po Giant Recitala. W tym czasie Ania wyczyściła Miłosza na błysk i mogłyśmy zacząć siodłanie. Wyjątkowo uważnie sprawdziłam ułożenie czapraka, również u Miłka – ostatnią rzeczą jakiej chciałam były otarcia od siodła. Po kilku minutach konie były gotowe, więc wsiadłyśmy i pojechałyśmy do bramy, którą zamknęła za nami Dominika (pod moją nieobecność pilnowała koni).

***

Wjechałyśmy w rozbrzmiewający śpiewem ptaków las, Ania z Miłkiem na czele, ja na Delcie za nimi. Wkrótce przekroczyłyśmy mały strumień i wyjechałyśmy na łąkę, gdzie zakłusowałyśmy. Zrównałam się z Anią i skręciłyśmy w znaną mi szeroką ścieżkę, która prowadziła do niewielkiej dolinki, w której chciałam urządzić postój. Pokonałyśmy ją kłusem, co i tak zajęło nam sporo czasu – to kawałek drogi. Gdy byłyśmy już niedaleko zjazdu przeszłyśmy do stępa i dałyśmy koniom odpocząć. Dojechałyśmy do początku zjazdu, skąd rozciąga się piękny widok na dolinkę – Ale super! – powiedziała Ania rozglądając się dookoła – Szkoda, że nie wzięłam aparatu… – westchnęła. Samo zejście jest dość łatwe, ale Delta bała się iść przodem, więc poprosiłam Anię by pojechała pierwsza. Miłek prwnym krokiem zaczął schodzić na dół, za nim ruszyłam ja na Delcie, którą w końcu udało mi się przekonać do tej trasy. Po kilkunastu minutach byłyśmy w dolince, znalazłyśmy odpowiednie miejsce i zsiadłyśmy. Niestety nie mogłyśmy uwiązać koni, bo nie miałyśmy jak zabrać kantarów, ale po poluzowaniu popręgów mogłyśmy pozwolić mi się chwilę popaść, co zostało przyjęte z entuzjazmem. Po pewnym czasie podciągnęłyśmy popręgi i ruszyłyśmy w dalszą drogę – wjazd pod górę był nieco mniej przyjemny niż zejście. Ponownie zagłębiłyśmy się w las, tym razem wybierając dosyć wąską, mało uczęszczaną ścieżkę. Zatoczyłyśmy wielkie koło i tym samym wróciłyśmy na naszą szeroką piaszczystą ścieżkę – Mogłabym zagalopować? – zapytała Ania – Dobra. Ja pojadę na Delcie przodem w szybkim kłusie bo nie wiem jak zachowałaby się w galopie, a Ty pojedziesz za nami. Z Miłoszem nie będzie problemu, będzie szedł takim tempem jak będziesz chciała – odpowiedziałam, jednocześnie prosząc Deltę o zwiększenie tempa. Ania zagalopowała, a Miłek zgodnie z moimi słowami posłusznie utrzymywał średnie tempo. Po chwili przeszłyśmy do stępa – do stajni był jeszcze spory kawałek, ale konie i tak przeszły dzisiaj dłuższą drogę niż zwykle. Wszyscy byliśmy już mocno zmęczeni gdy dojechaliśmy do upragnionej łąki, z której widać już było zabudowania Iryska. Przejechałyśmy przez zagajnik i dotarłyśmy do bramy – zsiadłam z Delty by ją otworzyć, a gdy Ania przejechała dokładnie ją zamknęłam.

***

Udałyśmy się przed stajnię i zsiadłyśmy – Było super! - powiedziała Ania – Miłosz był taki grzeczny – dodała – W końcu był już w terenie setki razy – odpowiedziałam i zaczęłam rozsiodływać Duńkę. Ania również zsiadła i szybko zdjęła Miłkowi siodło. Po założeniu koniom kantarów zaprowadziłyśmy je na myjkę. Opłukałam Duni nogi, to samo zrobiła z Miłkiem Ania. Na koniec sprawdziłyśmy jeszcze stan nóg i grzbietów naszych wierzchowców, na szczęście wszystko było w porządku. Wypuściłyśmy konie na pastwisko, a sprzęt odniosłyśmy na miejsce.

***

Podsumowanie:

Ocena treningu: pożyteczny

Stopień wykonania założeń treningowych: 100%

Notka: Ten wyjazd bardzo się udał, przy okazji Duńka nauczyła się że podejścia i zejścia nie są straszne, a Miłosz mógł się zrelaksować (on uwielbia wyjazdy w teren).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karuchna
Jam Instruktor!



Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka

PostWysłany: Czw 7:57, 11 Lip 2013    Temat postu:

Koń: Delta II

Rodzaj treningu: ujeżdżeniowy

Jeździec/Trener: Karuchna

Miejsce: ujeżdżalnia

Czas: 55 min

Pogoda: ładna (słonecznie z lekkim zachmurzeniem, ciepło)

Cel treningu: dopracowanie niektórych elementów klasy L i początki pracy nad lepszym wyprostowaniem

***

Szłam energicznym krokiem na pastwisko niosąc zielony kantar Delty i nucąc pod nosem. Klaczka już z daleka wyczuła mój dobry humor i podbiegła radosnym kłusiekiem do bramy. Przywitałam się z nią i założyłam jej kantar. Klacz poszła za mną przed stajnię i stała spokojnie gdy ją czyściłam. Dzisiaj po raz pierwszy założyłam jej siodło ujeżdżeniowe by zdążyła się do niego przyzwyczaić przed startami. Zaprowadziłam ją na ujeżdżalnię i sprawdziłam popręg.

***

Wsiadłam i ruszyłam stępem. Przez pierwsze dziesięć minut prowadziłam klacz na dość luźnych wodzach, robiłysmy tylko duże wolty i często zmieniałyśmy kierunek. Gdy klacz się rozgrzała zrobiłyśmy pierwsze ćwiczenie mające na celu jej wyprostowanie – ósemkę. Ponieważ jest usztywniona na lewo, koło w prawo wyjechałyśmy dwa razy, a w lewo jeden. Powtórzyłam to kilka razy po czym ponownie ćwiczyłam zatrzymania ze stępa – to ćwiczenie Dunia ma już opanowane. Później zrobiłyśmy serpentynę o trzech łukach, nie dojeżdżając do ogrodzenia ujeżdżalni. Po tych wszystkich ćwiczeniach mogłyśmy przejść do kłusa. Ponieważ ostatnio Duńka nie od razu reagowała na moje pomoce tym razem bardziej się skoncentrowałam i dałam jej wyraźny sygnał. Tym razem wyszło dobrze, po kilku krokach kłusa ponownie sprowadziłam ją do stępa i przećwiczyłam zakłusowanie jeszcze kilka razy, dopóki nie reagowała natychmiastowo na dość delikatne pomoce. Następnum zadaniem Duńki było zatrzymanie z kłusa – i to dokładnie w tym miejscu gdzie chciałam, bo ostatnio to nam nie wyszło. Początkowo nie szło nam za dobrze, ale gdy tylko Delcia zatrzymała się natychmiast po zastosowaniu przeze mnie pomocy pochwaliłam ją i przeszłam do stępa swobodnego. Przejechałyśmy tak półtora kółka po czym zmieniłam kierunek i ponownie kilkakrotnie przećwiczyłyśmy te przejścia. Później przyszła kolej na galop – najpierw z prawej nogi, czyli mniej przez Deltę lubiany. Zrobiłyśmy dwa koła – wyszło przyzwoicie. Sprowadziłam klacz do stępa i zmieniłam po przekątnej kierunek. Ponownie zagalopowałam, tym razem Dźuńka wykazała większy entuzjazm no i koło wyszło nam odrobinkę lepiej. Mam nadzieję że za kilka tygodni nasze ćwiczenia na wyprostowanie przyniosą efekty. Ponownie przeszłyśmy do stępa, uznałam że na dziś wystarczy. Po ok 10 minutach, podczas których robiłyśmy sobie wolty i liczne zmiany kierunku zatrzymałam klacz na środku placu i zsiadłam.

***

Podciągnęłam klaczy strzemiona i poluzowałam popręg, a potem leniwym krokiem skierowałyśmy się przed stajnię. Zdjęłam klaczy siodło i dokładnie obejrzałam jej grzbiet: żadnych otarć ani ciepłych miejsc. To dobrze. Zdjęłam jej ogłowie, założyłam kantar. Wyczyściłam kopyta i sprawdziłam nogi. Wszystko w najlepszym porządku. Wypuściłam Duńcie na pastwisko, pozbierałam sprzęt i poodnosiłam na miejsce.

***

Podsumowanie:

Ocena treningu: przydatny

Stopień wykonania założeń treningowych: 85%

Notka: Ponieważ dopiero zaczynamy pracować nad wyprostowaniem cały czas widać różnicę między prawą a lewą stroną Delty. Będziemy cały czas to korygować, łącznie z powolnym wprowadzaniem ćwiczeń z klasy P.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karuchna
Jam Instruktor!



Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka

PostWysłany: Czw 8:00, 11 Lip 2013    Temat postu:

Koń: Delta II

Rodzaj treningu: ujeżdżeniowy (L-4)

Jeździec/Trener: Karuchna

Miejsce: ujeżdżalnia

Czas: 45 min

Pogoda: neutralna (zachmurzenie, lekki wiatr, dosyć ciepło)

Cel treningu: powtórzenie wybranych elementów programu L-4 przed zawodami

***

Dzisiaj postanowiłam potrenować z Deltą do zawodów, w których niebawem będziemy razem startować. Wyprowadziłam klacz przed stajnię i zaczęłam czyścić. Stała sobie odprężona, leniwie oganiając się ogonem od much i od czasu do czasu podsuwając się nieco pod szczotkę, gdy chciała zostać podrapana Wink Nieco się ożywiła przy czyszczeniu kopyt, które dzisiaj były wyjątkowo „napakowane” brudem, mimo że dokładnie je czyściłam wczoraj po sprowadzeniu jej z pastwiska. Gdy skończyłam czyścić szybko pobiegłam po sprzęt, zostawiając klacz pod opieką Ani. Założyłam Dusi czaprak i siodło, następnie ogłowie. Sprawdziłam czy wszystko jest dobrze pozapinane po czym zabrałam Duńkę na ujeżdżalnię.

***

Podpięłam do końca popręg i wsiadłam, po czym dałam klaczce sygnał do ruszenia. Rozgrzewka polegała głównie na licznych zmianach kierunku i woltach w stępie. Po kilkunastu minutach mogłyśmy przejść do lekkiego kłusa, a potem przejść do naszych dzisiejszych zadań. Przeszłam do stępa pośredniego, zrobiłam dosyć dużą woltę (a właściwie koło), zmieniłam kierunek po czym oddałam nieco wodze przechodząc do stępa swobodnego. Dusia szła ładnym, energicznym krokiem, więc pochwaliłam ją zanim przeszłyśmy do kłusa roboczego. Półparadą zasygnalizowałam nowe ćwiczenie i rozpoczęłam wyjeżdżanie serpentyny o jednym łuku. Wyszło nam to niedbale, bez impulsu i „leniwe”, więc spróbowałam jeszcze raz, zwracając baczniejszą uwagę na swoje pomoce i to wystarczyło by to ćwiczenie wyglądało o wiele lepiej. Zmieniłam kierunek po przekątnej i powtórzyłam to samo w drugą stronę. Wyszło ok, więc pochwaliłam Deltę i przeszłam na chwlię do stępa pośredniego. Po chwili ponownie poprosiłam o kłus i skierowałam klacz na koło (ok 20 m) oddając jej stopniowo wodze. Początkowo obrała to jako sygnał do zwolnienia, ale za pomocą łydek udało mi się przekonać ją że nie o to chodzi i po kilku próbach wyszło nam całkiem ładnie – Dobrze Delciak! Grzeczna kobłyka – pochwaliłam ją i wjechałam z powrotem na ślad. Po kolejnej półparadzie przeszłyśmy do galopu roboczego. Gdy wielkopolanka złapała rytm ponownie skierowałam ją na koło w prawo, czyli na jej gorszą stronę. Nie wyszło może idealnie, ale jeśli brać pod uwagę początki naszej pracy nad tym elementem, to chyba zaczynają skutkować ćwiczenia na wyprostowanie. Bardzo dobrze. Przeszłam do stępa i zmieniłam kierunek przez ujeżdżalnię i ponownie przeszłam do galopu. Koło w lewo wyszło nam lepiej, ale nie było widać już tak wielkiej różnicy jak kiedyś. Poklepałam Duńkę po szyi i sprowadziłam ją do stępa. Gdy ochłonęła po galopie postanowiłam jeszcze przećwiczyć z nią „prostującą” ósemkę – dwa koła w prawo, jedno w lewo. Później oddałam troszkę wodze i udałam się z Dusią na krótki spacer w teren, w ramach rozstępowania.

***

Szybko zdjęłam z klaczki sprzęt i zaprowadziłam ją na myjkę. Całkiem jej się to spodobało, gdy skończyłam oprowadzałam ją na słońcu (które szczęśliwie wyszło zza chmur) dopóki nie wyschła. Na koniec wyczyściłam jej kopyta, sprawdziłam czy nie ma cieplejszych miejsc na nogach i grzbiecie po czym wypuściłam ją na pastwisko.

***

Podsumowanie:

Ocena treningu: pożyteczny

Stopień wykonania założeń treningowych: 99%

Notka: Powtórzyłyśmy sobie wszystkie ćwiczenia, o ile należycie koncentruję się na pracy to Delta wykonuje wszystko poprawnie. Mam nadzieję, że nie zapomnę o tym na zawodach Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karuchna
Jam Instruktor!



Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka

PostWysłany: Czw 8:03, 11 Lip 2013    Temat postu:

Koń: Delta II

Rodzaj treningu: ujeżdżeniowy – wstęp do klasy P

Jeździec/Trener: Karuchna

Miejsce: hala

Czas: 50 min

Pogoda: niesprzyjająca (duszno, gorąco)

Cel treningu: nauka ustępowania od łydki

***

W nie za dobrym nastroju spowodowanym złym samopoczuciem udałam się na pastwisko po Deltę. Klaczka podeszła do mnie gdy ją zawołałam i delikatnie wsunęła głowę w kantar. Zabrałam ją przed stajnię i uwiązałam. Dunia stała bardzo spokojnie, widocznie wyczuwając mój zły humor, tylko od czasu do czasu trącała mnie współczująco nosem. Wyczyściłam ją dokładnie, przy okazji sprawdzając czy nie zrobiła sobie nic na pastwisku. Stwierdziłam, że nie wytrzymam jazdy w palącym słońcu (drzewka wokół ujeżdżalni są jeszcze zbyt małe by dawać cień) i zdecydowałam, że dziś pojeździmy w hali. Założyłam Delcie siodło ujeżdżeniowe, ogłowie i ochraniacze po czym zaprowadziłam ją na halę.

***

Sprawdziłam ochraniacze i popręg po czym wsiadłam na Duńkę, która stała spokojnie gdy regulowałam strzemiona. Zebrałam lekko wodze i chwilkę poczekałam zanim dałam sygnał do ruszenia. Delcia stała nieco zdziwiona, że nic nie robimy, ale cierpliwie czekała na polecenie. Pochwaliłam ją i ruszyłam stępem swobodnym, po kilku okrążeniach nawiązując leciutki kontakt z jej pyskiem. Później zaczęłam robić wolty i serpentyny, co idzie nam coraz lepiej w obie strony, dzięki ćwiczeniom na wyprostowanie. Po kilknastu minutach skróciłam jeszcze trochę wodze i przeszłam do nieco trudniejszych ćwiczeń. Zaczęłyśmy od naszej „prostującej ósemki”, która powoli przestaje być nam potrzebna co bardzo mnie cieszy. Następnym ćwiczeniem było zatrzymanie ze stępa co kilka kroków, które miało uwrażliwić klacz na działanie wodzy. To ćwiczenie mamy dobrze opanowane, więc mogłyśmy szybko przejść do kolejnego – przejść między wolniutkim kłusem a stępem. Gdy skończyłyśmy Delta była już tak wyczulona na wodze jak planowałam, więc przeszłyśmy do kłusa roboczego i zrobiłyśmy kilka wolt w obie strony i zakończyłyśmy rozgrzewkę. Przyszła pora na zadanie dnia – ustępowanie od łydki w lewo. Wjechałam stępem na długą ścianę i półparadą zasygnalizowałam klaczy nowe zadanie. {Poprosiłam Dominikę, która akurat obok przechodziła by popatrzyła jak Dunia będzie stawiać nogi, a następnie ustawiłam klacz w prawo, nieco silniej niż zwykle używając pomocy po czym przesunęłam prawą łydkę za popręg i dałam klaczy sygnał do ustępowania. Dusia zrobiła jeden niepewny krok, pochwaliłam ją i ponownie zadziałałam łydką jednocześnie pytając Dominiki – I jak? Nie dryfuje? – Dominika pokręciła w odpowiedzi głową, cały czas patrząc na klacz, która wykonała jeszcze dwa kroki zanim ją zatrzymałam i pochwaliłam. Jako dodatkową nagrodę zarządziłam dwa okrążenia w stępie na luźnej wodzy. Po tym miłym przerywniku skierowałam klacz na owal w kłusie pośrednim na którym pozostawałyśmy dopóki nie złapała właściwego rytmu i impulsu. Następnie przeszłam do kłusa roboczego i na długiej ścianie (po półparadzie) ponownie poprosiłam klacz o ustępowanie, ponieważ ćwiczenie w stępie poszło jej bardzo dobrze. Początkowo zgubiła trochę rytm, więc przerwałam ćwiczenie i skierowałam ją na koło po czym spróbowałam ponownie. Wyszło lepiej, klacz poprawnie stawiała nogi i mimo pewnej „kanciastości” ruchów można było uznać to wykonanie za poprawne. Pochwaliłam ją wylewnie i przeszłam do stępa pozwalając wyciągnąć jej szyję. Porobiłyśmy jeszcze kilka wolt i półwolt, a po kilkunastu minutach zatrzymałam ją i zakończyłam trening.

***

Zsiadłam i poluzowałam popręg, a następnie podciągnęłam do góry strzemiona. Poklepałam Deltę po szyi – Dobra klaczka, świetnie nam dziś poszło kochanie – powiedziałam do niej cicho po czym zaprowadziłam ją przed stajnię. Najpierw zdjęłam jej siodło – cała była pod nim spocona, ale na szczęście nie nabawiła się otarć. Ogłowie zamieniłam na kantar, a na koniec uwolniłam klacz od ochraniaczy. Zabrałam Dusię na myjkę i opłukałam jej nogi zimną wodą, a letnią wodą spłukałam pot z jej grzbietu. Przez następne kilkanaście minut oprowadzałam ją w słońcu by wyschła, a potem jeszcze raz sprawdziłam czy wszystko ok z nogami i grzbietem. Na koniec wypuściłam ją na pastwisko.

***

Podsumowanie:

Ocena treningu: b. pożyteczny

Stopień wykonania założeń treningowych: 100%

Notka: Pierwsza próba ustępowania od łydki w kłusie wypadła bardzo pomyślnie, klaczka nie zraziła się do elementu i nie ma większych z nim problemów. Wystarczy często go powtarzać by nabrała pewności siebie, a potem nauczyć jej ustępowania w prawo. Gdy to opanuje, zamierzam nauczyć jej zwrotów na przodzie i na zadzie w miejscu oraz cofania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karuchna
Jam Instruktor!



Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka

PostWysłany: Czw 18:39, 11 Lip 2013    Temat postu:

Koń: Delta II

Rodzaj treningu: pod siodłem

Jeździec/Trener: Karuchna

Miejsce: ujeżdżalnia

Czas: 45 min

Pogoda: wspaniała (ciepło, słońce, lekki wietrzyk)

Cel treningu: wdrożenie Delty do treningów po narodzinach źrebaka

***

Poszłam na pastwisko po Deltę wymachując od niechcenia uwiązem. Klacz pasła się blisko bramy, a Salinero brykał wesoło dookoła. Gdy tylko weszłam podbiegł do mnie i zaczął mnie obwąchiwać, a Delta uniosła głowę i również powoli się przybliżyła. Założyłam Delciakowi kantar i zaprowadziłam ją przed stajnię. Salinero trzymał się blisko mamy, nawet nie przyszło mu na myśl by się oddalić. Uwiązałam klacz dosyć luźno i zaczęłam czyszczenie. Mały od robił sporo zamieszania, chciał dokładnie zobaczyć szczotki, ale gdy chciałam go nimi delikatnie musnąć odsuwał się. Delta sprawiała wrażenie zadowolonej z faktu, że znowu idzie na jazde. Chętnie wzięła wędzidło i raźnym krokiem poszła za mną na plac. Sati również z nami pobiegł, rżąc cieniutkim głosikiem do Miłka.

***

Zatrzymałam Dunię na środku i wsiadłam. Salinero zaczął z ciekawością obwąchiwać siodło, ale po chwili stracił zainteresowanie. Wyregulowałam strzemiona i dałam klaczy sygnał do ruszenia. Zareagowała od razu i już po chwili rozgrzewałyśmy się w energicznym stępie. Początkowo zostawiłam jej dosyć długie wodze, po kilku minutach nieco je skróciłam i przystąpiłam do pierwszych ćwiczeń. Zaczęłam od wolt i serpentyn by sprawdzić na ile klacz utraciła elastyczność. Zdziwiłam się bo miałam wrażenie jakbyśmy dopiero wczoraj miały ostatni trening. Pochwaliłam wielkopolankę i spróbowałam ćwiczeń na wyprostowanie – tutaj nieco gorzej, ale po kilku treningach powinno być tak jak przed wyźrebieniem. Gdy Duńka była już dobrze rozgrzana spróbowałam ćwiczenia, którego nauczyłam ją tuż przed przerwą – ustępowania od łydki w lewo. Wyszło całkiem ładnie, więc pochwaliłam ją i na jedno kółko oddałam wodze. Po tym małym przerywniku przeszłyśmy do lekkiego kłusika i wjechałyśmy na koło. Po chwili zmieniłyśmy kierunek zrobiłam kilka serpentyn, zatrzymałam ją, odczekałam kilka sekund i ponownie ruszyłyśmy kłusem. Wjechałam na koło pilnując wygięcia, a po chwili ponownie zmieniłam kierunek i zarządziłam krótką przerwę w stępie. Delciak nie był jeszcze bardzo zmęczony, ale postanowiłam, że dzisiaj nie będziemy jeszcze galopować. W zamian za to gdy ponownie ruszyłyśmy kłusem spróbowałam ustępowania od łydki w tym chodzie. Bardzo ładnie! Widać, że klacz już skojarzyła pomoce z tym ćwiczeniem i będzie można zacząć ją uczyć ustępowania w prawo od następnego treningu. Zadowolona ponownie sprowadziłam ją do stępa i oddałam zupełnie wodze. W tym momencie podbiegł do nas Saliniec domagając się „cyca”, więc zatrzymałam klacz na chwilkę by młodziak mógł się pożywić. Postępowałyśmy jeszcze kilkanaście minut po czym zatrzymałam Duniaka i zsiadłam.

***

Od razu poluzowałam popręg i podciągnęłam w górę strzemiona, a następnie wyprowadziłam klacz i źrebaka z ujeżdżalni. Najpierw zdjęłam Delcie ogłowie i założyłam kantar, potem szybko zdjęłam jej siodło i zaczęłam uważnie ją oglądać. Sprawdziłam grzbiet i nogi pod kątem kontuzji, a także dokonałam pobieżnej oceny jej kondycji. Nie jest źle! Zaprowadziłam konie do boksu po czym odniosłam na miejsce sprzęcior.

***

Podsumowanie:

Ocena treningu: przydatny

Stopień wykonania założeń treningowych: 100%

Notka: Delcie wspaniale idzie, teraz będziemy trenować do klasy P, myślę że starty będziemy mogły wznowić za kilka tygodni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karuchna
Jam Instruktor!



Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka

PostWysłany: Czw 18:40, 11 Lip 2013    Temat postu:

Koń: Delta II

Rodzaj treningu: ujeżdżeniowy – przygotowanie do klasy P

Jeździec/Trener: Karuchna

Miejsce: ujeżdżalnia

Czas: 50 min

Pogoda: neutralna (szaro, nie za zimno)

Cel treningu: nauka ustępowania od łydki w prawo, trening chodow pośrednich

***

Dzisiaj zabrałam na trening Deltę, która odzyskała już kondycję po przerwie i jest niezwykle chętna do pracy co zamierzam umiejętnie wykorzystać. Na razie trochę „przeszkadza” nam Salinero, ale i tak powoli zwiększamy nasze umiejętności. Uwiązałam Deltę przed stajnią i zaczęłam czyszczenie. Klaczka stała spokojnie uważnie obserwując Salinero, który bawił się z Asti w odległym rogu placu. Gdy doszłam do kopyt malec przybiegł zaciekawiony i zaczął się przypatrywać – Co Młody, zastanawiasz się pewnie co robię? – zagadnęłam malucha, który tymczasem zaczął obwąchiwać kopystkę. Korzystając z tego że podszedł jego również wyczyściłam, podniosłam też na chwilę jego nogi i popukałam delikatnie w podeszwy kopyt. Nie wydawał się zbytnio tym przejęty. Później poszedł napić się mleka, a ja zostawiwszy konie pod opieką Dominiki poszłam po sprzęt. Gdy Sati się pożywił założyłam Duni siodło, podpinając popręg na jedną dziurkę, a następnie ochraniacze, które również zainteresowały rudego. Podpięłam popręg na następną dziurkę i zaczęłam zakładać ogłowie. Delta chętnie wzięła wędzidło i opuściła głowę przy przekładaniu nagłówka za uszy. Jeszcze raz sprawdziłam wszystkie paski po czym zaprowadziłam konie na ujeżdżalnię.

***

Dopięłam do końca popręg i wsiadłam, a Salinero pobiegł obwąchać przeszkody które zostały się po lekkim treningu skokowym Ani i Miłka. Wyregulowałam strzemiona i nawiązałam kontakt z pyskiem klaczy. Poczekałam chwilkę i dałam sygnał do ruszenia, początkowo zostawiając dosyć luźne wodze. Zrobiłam kilka kółek stępem swobodnym po czym zaczęłam robić pierwsze, dosyć duże wolty i półwolty. Później w ramach ustawiania klaczy na wędzidle przećwiczyłam zatrzymania co jeden krok, co Delta ma już w pełni opanowane. Nawiązałam nieco mocniejszy kontarkt na wodzy i przeszłam do trochę trudniejszych ćwiczeń. Na początek „prostująca ósemka” która powoli przestaje być nam potrzebna co niezmiernie mnie cieszy. Później serpentyna o trzech łukach w obie strony po czym klacz była gotowa na kłus. W kłusie ponowiłyśmy wolty i serpentyny, nieco zmniejszając promień zakrętów. Dusia ładnie sobie z tym poradziła, więc spróbowałam z kłusa roboczego przejść do pośredniego, za pomocą dosiadu i łydek. Wielkopolanka zareagowała bezbłędnie za co nagrodziłam ją przejściem do stępa i oddaniem wodzy na jedno kółko. Spróbowałam jeszcze kilka razy po czym zadowolona przeszłam do naszego dzisiejszego zadania nr. jeden, czyli ustępowania od łydki w prawo. Jadąc stępem na długiej ścianie ustawiłam klacz w lewo (lewa łydka za popręgiem) i dałam jej sygnał lewą łydką. Klacz zna już ten sam ruch w lewo więc poprawnie i płynnie wykonała ćwiczenie, za co nagrodziłam ją poklepaniem po szyi. Po krótkiej przerwie powtórzyłam to samo w kłusie. Tutaj było nico gorzej, ruch wydawał się nieco „sztuczny”, ale myślę, że jeśli będziemy go odpowiednio często powtarzać klacz zacznie poruszać się płynniej. Ponownie nagrodziłam ją chwilą spokoju w stępie po czym w narożniku zagalopowałam. Dziuńka dobrze utrzymuje równowagę w galopie roboczym, nawet po przerwie, więc stwierdziłam, że warto sprawdzić czy jest gotowa na galop pośredni. Zadziałałam energiczniej dosiadem i łydkami, jednocześnie delikatnie napinając i oddając wodze. Dunia od razu zrozumiała w czym rzecz i po chwili po raz pierwszy poruszała się pode mną pośrednim galopem. Przejechałam tak pół okrążenia po czym sprowadziłam ją do stępa i pochwaliłam. Zmieniłam kierunek przez ujeżdżalnię i powtórzyłam to samo. Bardzo zadowolona przeszłam do klusa i jeszcze raz powtórzyłam ustępowanie od łydki w obie strony. Później przeszłam do stępa i oddałam klaczy wodze pozwalając jej wyciągnąc szyję i rozluźnic się. Po kilkunastu minutach zatrzymałam ją i zsiadłam.

***

Od razu poluzowałam popręg, co klaczka powitała z zadowoleniem. Salinero natychmiast do nas podbiegł i zanim zaprowadziłam konie do stajni musiałam poczekać aż się pożywi. Przed stajnią zdjęłam Delciakowi ogłowie, następnie siodło i ochraniacze. Pogłaskałam Młodego, który cały czas kręcił się w pobliżu i uważnie obejrzałam Duńkę. Wszystko było ok, więc zaprowadziłam mamuśkę i jej syna na pastwisko.

***

Podsumowanie:

Ocena treningu: b. pożyteczny

Stopień wykonania założeń treningowych: 95%

Notka: Mamy jeszcze małe problemy z ustępowaniem w kłusie, ale można je nazwać „kosmetycznymi”. Po dopracowaniu tego elementu będziemy trenować kontrgalop.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karuchna
Jam Instruktor!



Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka

PostWysłany: Czw 18:44, 11 Lip 2013    Temat postu:

Koń: Delta II

Rodzaj treningu: ujeżdżeniowy

Jeździec/Trener: Karuchna

Miejsce: hala

Czas: 50 min

Pogoda: neutralna (chłodno)

Cel treningu: udoskonalenie ustępowania od łydki i wstęp do kontrgalopu

***

Dopiero wieczorem znalazłam czas by potrenować z Deltą. Wyprowadziłam klacz z boksu i uwiązałam na placu przed stajnią, gdzie było już dość ciemno. Salinero trzymał się blisko matki, widać było, że ciemność nie bardzo mu odpowiada. Wzięłam szczotki i zaczęłam czyścić klacz, ręką sprawdzając czy usunęłam wszystkie zaklejki. Kopyta również wyczyściłam trochę po omacku. Później Dominika przyniosła mi sprzęt i pomogła osiodłać Dunię, a gdy zakładałam ogłowie poszła zapalić światła w hali. Zaprowadziłam tam Dusię i Salinero, któremu światło wyraźnie poprawiło humor.

***

Sprawdziłam siodłanie po czym delikatnie wsiadłam. Wyregulowałam strzemiona po czym dałam klaczy sygnał do ruszenia. Zaczęłam standardowo od wolt i serpentyn w stępie, a gdy Dunia wstępnie się rozgrzała ćwiczyłyśmy zatrzymania, co lepiej ją ustawiło na wodzy. Następnym ćwiczeniem było ustępowanie od łydki w stępie w obie storny. Wyszło całkiem dobrze, może jeszcze nie do końca naturlanie, ale widać, że klacz powoli oswaja się z tym ruchem. Dałam jej chwilę wypoczynku w stępie swobodnym po czym przeszłyśmy do kłusa roboczego. Skierowałam ją na owal i przejechałam tak po kilka okrążeń w obie strony. Gdy już dostatecznie się rozgrzała ponownie wykonałyśmy ustępowania, a potem przeszłyśmy do nowego ćwiczenia. W narożniku rozpoczynałyśmy ustępowanie od łydki dojeżdżając tak mniej więcej do środka długiej ściany, gdzie tuż po powrocie na ślad następowało zagalopowanie. Oczywiście nie od razu nam to wyszło, Delcie „poplątały się” nogi, więc początkowo pozwoliłam jej na kilka kroków kłusa po powrocie na ścianę. Po kilku powtórzeniach wyszło jak należy, więc poklepałam klacz po szyi i przeszłam do stępa pośredniego. Po chwili zagalopowałam i wjechałam na duże koło, starając się stopniowo zmniejszyć jego promień do takiego jakiego wymaga się w klasie P. Gdy mi się to udało stwierdziłam, że to ćwiczenie nie sprawia klaczy za wiele kłopotu, więc przeszłam do kłusa i zmieniłam kierunek. Powtórzyłam nasze ćwiczenie z ustępowaniem, a później również koło w galopie. Zadowolona przeszłam do stępa i oddałam klaczy wodze, klepiąc ją jednocześnie delikatnie po szyi. Podbiegł do nas Salinero najwyraźniej chcąc się napić mleka, więc zatrzymałam na chwilę Dziuńkę. Później jeszcze kilkanaście minut stępowałyśmy po czym zakończyłam jazdę.

***

Zsiadłam i poluzowałam klaczy popręg, a strzemiona podciągnęłam w górę. Zaprowadziłam konie z powrotem na ciemny plac przed stajnią, gdzie rozsiodłałam Deltę. Zaprowadziłam ją do boksu i przy świetle sprawdziłam czy nie nabawiła się kontuzji lub otarć. Wszystko było w porządku.

Podsumowanie:

Ocena treningu: przydatny

Stopień wykonania założeń treningowych: 80%

Notka: Delta odzyskała już formę po przerwie i możemy rozpocząć pracę nad kontrgalopem. Po nauce tego elementu zaczniemy starty w klasie P oraz pracę nad zwrotami na przodzie i na zadzie, a także cofaniem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karuchna
Jam Instruktor!



Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka

PostWysłany: Czw 18:45, 11 Lip 2013    Temat postu:

Koń: Delta II

Rodzaj treningu: ujeżdżeniowy po jeźdźcem

Jeździec/Trener: Karuchna

Miejsce: ujeżdżalnia

Czas: 60 min

Pogoda: ładna (chłodno, słonecznie)

Cel treningu: nauka poruszania się w kontrgalopie

***

Gdy weszłam na pastwisko zostałam powitana radosnym rżeniem i chwilkę później podbiegł do mnie Salinero, który ostatno bardzo polubił czyszczenie – Rudy nie po ciebie przyszłam, później się tobą zajmę – powiedziałam łagodnie do ogierka jednocześnie rozglądając się za Deltą. W końcu ją zobaczyłam – szła w moim kierunku nieśpiesznym stępem z odległego końca pastwiska – Dunia! – zawołałam na co klacz przyspieszyła nieco kroku. Przywitałam się z nią gładząc po szyi po czym założyłam jej kantar. Następnie przeprowadziłam skomplikowane manewry polegające na opuszczeniu pastwiska w taki sposób by Salinero nie wymsknął się za nami. Zabrałam Delcię przed stajnię, gdzie miałam już wcześniej naszykowany cały sprzęt. Nie uwiązałam jej bo i tak zamknięte były bramy prowadzące na plac, a klacz przynajmniej miała nieco wygodniej. Zaczęłam ją czyścić, najpierw zgrzebłem potem włosianką, na koniec robiąc jej mały masaż rozgrzewający. Później jeszcze tylko kopyta i mogłam ją siodłać. Duńka stała spokojnie gdy zakładałam jej siodło i podpinałam popręg na pierwszą dziurkę, jak również w trakcie zakładania ochraniaczy. Pochwaliłam ją i wzięłam do ręki ogłowie, a Delta schyliła łeb by wziąść wędzidło. Chyba dzisiaj miała wyjątkową chęć do pracy. Sprawdziłam czy nic się nie podwinęło, podpięłam popręg o kolejną dziurkę po czym zaprowadziłam klacz na ujeżdżalnię.

***

Dopięłam do końca popręg i wyregulowałam strzemiona po czym wsiadłam. Klacz niecierpliwie poruszała uszami wyraźnie chcąc ruszyć do przodu, więc od razu zebrałam dleikatnie wodze i dałam sygnał do stępa. Pierwsze dwa kółka pozwoliłam jej przebyć stępem swobodnym, potem zmieniłam kierunek i rozpoczęłam pierwsze ćwiczenia. Na początek kilka wolt serpentyn o różnym stopniu trudności, co dla Dunii nie było zbyt interesującym ćwiczeniem. Podobnie ósemki, więc poprosiłam Dominikę by ułożyła nam drągi, co było już dla klaczy pewnym urozmaiceniem ponieważ na treningach pod siodłem stykała sie z nimi rzadko. Pokonałyśmy je po kilka razy w obie strony po czym uznałam, że Delcia rozgrzała się na tyle by zacząć wykonywać nieco trudniejsze elementy. Poprosiłam ją więc o ustępowanie od łydki w stępie w obie strony. To ćwiczenie stanowiło już dla niej pewnego rodzaju wyzwanie, więc podeszła do niego z większym entuzjazmem. W końcu mogłyśmy przejść do kłusa, w którym skierowałam ją na owal i tak pokonałam dwa okrążenia (po jednym w każdą stronę). Następnie ćwiczyłam z nią przejścia kłus pośredni – kłus roboczy oraz ustępowanie od łydki. Szło jej bardzo dobrze, nawet ćwiczenia z którymi do tej pory miała problemy wyszły bez problemu. Byłam z niej bardzo dumna, a jednocześnie zadowolona że klacz prezentuje tak wysoką formę w dniu w którym będziemy się uczyć kontrgalopu. Przeszłam na chwilkę do stępa by odpoczęła po czym poprosiłam ją o galop roboczy. Przejechałam pół okrążenia i spróbowałam galopu pośredniego – klaczka ochoczo wykonała moje polecenie. Bardzo zadowolona przeszłam do stępa i pochwaliłam ją po czym zmieniłam kierunek i spróbowałam tego samego. Po tych wstępnych ćwiczeniach postanowiłam rozpocząć naukę kontrgalopu. W galopie zmieniłam kierunek przez ujeżdżalnię co sprawiło że po powrocie na ścianę klacz poruszała się kontrgalopem. Pochwaliłam ją zanim zdążyła zmienić nogę na właściwą i przeszłam do stępa. Powtórzyłam to kilka razy w obie strony by mieć pewność, że Delta wie czego od niej wymagam po czym przeszłam do dalszego etapu – kontrgaopu w odpowiedzi na pomoce. Początkowo nieco „wyolbrzymiałam” działanie łydek i dosiadu by Dunia była pewna co ma zrobić, stopniowo starając się zmniejszać ich natężenie. W końcu doszłyśmy do tego, że przejeżdżałyśmy kontrgalopem całe okrążenie. Co prawda nie był on w idealnej równowadze i tak rytmiczny jak powinien, ale myślę, że za kilak tygodni Delta opanuje ten element w pełni. Przeszłam do stępa i oddałam klaczy wodze, po czym poklepałam ją po szyi – Wspaniale się spisałaś kochanie! – powiedziałam łagodnie do klaczy. Po kilkunastu minutach zatrzymałam ją i zsiadłam, po czym od razu popuściłam popręg.

***

Zaprowadziłam wielkopolankę przed stajnię i zaczęłam zdejmować jej siodło. Później zabrałam się za ochraniacze, a na koniec założyłam jej kantar zamiast ogłowia. Szybko przesunęłam ręką po jej grzbiecie i nogach by sprawdzić czy nie ma jakiś ciepleszych miejsc lub otarć ale nic nie znalazłam. Zaprowadziłam ją z powrotem na pastwisko, gdzie przy bramie czekał Salinero. Gdy udało mi się wyjść z pastwiska nie wypuszczając przy okazji koni wróciłam przed stajnię i posprzątałam sprzęt.

Podsumowanie:

Ocena treningu: b. pożyeczny

Stopień wykonania założeń treningowych: 100%

Notka: Dzisiejszy trening należy do jednych z najbardziej udanych w ciągu całego życia Delty. Jestem bardzo zadowolona, ponieważ opanowała już wszystkie elementy klasy P i będziemy mogły przejść do treningu elementów N. Najpierw chcę ją jednak nauczyć cofania i zwrotów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karuchna
Jam Instruktor!



Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka

PostWysłany: Czw 18:53, 11 Lip 2013    Temat postu:

Koń: Delta II

Rodzaj treningu: sprawdzian umiejętności klasy P, przygotowanie do zawodów na Hipodromie Pessoa

Jeździec/Trener: Karuchna

Miejsce: Czworobok

Czas: 40 min

Pogoda: ładna (słońce, chłodno)

Cel treningu: sprawdzenie umiejętności Delty, ostatnie „poprawki” przed zawodami

***

Przyszłam po Deltę po południu, godzinę po drugim karmieniu. Klaczka już z daleka przywitała mnie rżeniem i wyciągnęła głowę ponad drzwiami boksu – Cześć kochanie! – powiedziałam czule do wielkopolanki po czym otworzyłam drzwi – Potrenujemy dzisiaj? – Dunia cofnęła się by wpuścić mnie do boksu, a ja założyłam jej kantar. Wyprowadziłam klacz przed stajnię i uwiązałam, a następnie popędziłam po szczotki i sprzęt. Gdy udało mi się to wszystko przytargać na miejsce zabrałam się do czyszczenia Dziuńki. Szybko się z tym uporałam, więc przystąpiłam do siodłania. Delta stała spokojnie, chyba odzyskała już humor po wyjeździe Salinero. Gdy zapięłam ostatni pasek ogłowia i sprawdziłam czy wszystko jest jak trzeba zabrałam klaczkę na czworobok. Miejsca jest tam dosyć dużo więc postanowiłam że rozgrzewkę przeprowadzę obok, a później Ania, która koniecznie chciała poobserwować trening wpuści mnie na plac.

***

Dopięłam do końca popręg i wsiadłam. Delta czekała spokojnie na sygnał do ruszenia, który po chwili otrzymała. Zaczęłyśmy stępować dookoła czworoboku. Po chwili skierowałam klacz nieco dalej i poprosiłam o całą serię wolt, półwolt i wężyków, które zostały wykonane z łatwością. Następnie poprzez częste zatrzymania uwrażliwiłam klacz na działanie wodzy oraz powtórzyłam z nią ustępowanie od łydki w stępie. Później przeszłyśmy do lekkiego kłusa roboczego na kole, po chwili zmieniłam kierunek. Powtórzyłam wszelkie wolty i serpentyny po czym uznałam, że klacz jest gotowa do sprawdzianu. Ania przesunęła płotek bym mogła wjechać na czworobok w A, co zrobiłam w kłusie roboczym. Udało nam się przejechać po linii prstej i zatrzymać dokładnie w X. Pochwaliłam klaczkę, odczekałam chwilkę i ponownie przeszłam do kłusa – samo przejście wyszło nieco zbyt energicznie, ale nie był to jakiś poważny błąd. W C skręciłam w prawo, a następnie w M skierowałam klacz po przękątnej do K, starając się wydłużyć kłus. Bardzo ładnie, klaczka szła z impulsem i rytmem. Na ścianie wróciłyśmy do „normalnego” kłusa i dojechałyśmy tak do P, gdzie rozpoczęłyśmy woltę. Wyszła trochę mniejsza niż 10 m, ale była to moja wina ponieważ zbyt mocno zastosowałam pomoce. W B skręciłyśmy w lewo by zmienić kierunek w E. W S ponownie zrobiłyśmy woltę, tym razem właściwej wielkości i spokojnie wróciłyśmy na ślad. Dunia bardzo dobrze reagowała na moje pomoce i udało mam się zatrzymać idealnie przy C. Odliczyłam w myślach 5 sekund i poprosiłam klacz o stęp pośredni. Tutaj trochę nie wyszło, początkowo jej stęp był za mało energiczny, ale szybko udało mi się to skorygować. W M przeszłyśmy do stępa swobodnego by w V powrócić do pośredniego. W K zakłusowałyśmy po czym półparadą przygotowałam klacz do zagalopowania. Nieco za późno dałam jej sygnał i zagalopowanie wypadło minimalnie za A, ale poza tym wyszło całkiem nieźle. Od F do M poprosiłam Dziuńkę o wydłużenie galopu, co zrobiła bardzo chętnie, nieco gorzej było z ponownym skróceniem. W C skierowałam klacz w lewo, na koło ok. 15 m średnicy. Jakoś poszło. Później poprosiłam ją o serpentynę (HXK), której trudność polegała na tym, że pokonywana była w części kontrgalopem. Delciak jakoś poradził sobie z tym zadaniem, mimo że w kontrgalopie nie czuje się jeszcze w 100% pewnie. W F skierowałam klacz na przekątną i zmieniłam kierunek (w X pechodząc do kłusa) wracając na ślad w H. Przed C ponownie zagalopowałam, a między F i M nieco wydłużyłam. Tym razem udało mi się skrócić klacz dosyć sprawnie, a i koło w galopie wyszło nam całkiem niezłe. Kolejna serpentyna (KXH) wyszła nieco „sztywna”, ale generalnie poprawna. W M skierowałam Deltę w stronę K, w X przechodząc do kłusa. Do F poruszałyśmy się kłusem roboczym, a później po przękątnej (do H) wydłużonym. W H skróciłam klacz do kłusa roboczego by w B skierować ją na koło (20 m) i przećwiczyć żucie z ręki. Tuż przed tym jak ponownie dojechałyśmy do B zebrałam z powrotem wodze by w A skręcić na linię środkową. W końcu zatrzymałam wielkopolankę w X i pochwaliłam wylewnie. Odczekałam chwilkę i stępem na luźnych wodzach wyjechałam poza czworobok. Występowałam klacz porządnie i skierowałam się w stronę stajni.

***

Zsiadłam na placu przed stajnią i od razu poluzowałam popręg. Założyłam Dusi kantar po czym zabrałam się za zdejmowanie siodła. Delta nie była zmęczona za to ja byłam strasznie z niej dumna. Ania zaoferowała się że odniesie i oczyści sprzęt, za co jej podziękowałam. Dałam Duńce marchewkę, co spotkało się z jej wielką radością. Sprawdziłam jeszcze jej nogi i grzbiet, wszystko było w porządku. Po raz setny poklepałam klacz po szyi i zaprowadziłam na pastwisko.

***

Podsumowanie:

Ocena treningu: b. pożyteczny

Stopień wykonania założeń treningowych: 100%

Notka: Uważam, że Delta jest dobrze przygotowana do startów w klasie P, co prawda dzisiaj nie ćwiczyłyśmy ustępowania od łydki w kłusie, ale ma je dobrze opanowane. W najbliższym czasie zamierzam uczyć ją cofania oraz zwrotów, później zaczniemy ostro trenować do klasy N.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karuchna
Jam Instruktor!



Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka

PostWysłany: Czw 18:53, 11 Lip 2013    Temat postu:

Koń: Delta II

Rodzaj treningu: ujeżdżeniowy, klasa P – 2

Jeździec/Trener: Karuchna

Miejsce: ujeżdżalnia i czworobok

Czas: 45 min

Pogoda: ładna (słonecznie, chłodno)

Cel treningu: lepsze przygotowanie klaczy do zawodów, sprawdzenie naszych umiejętności

***

W kiepskim nastroju skierowałam się do stajni by zabrać na trening moją klaczkę. Miłek stał osowiały w swoim boksie, wałaszek wyraźnie tęskni za Giant Recitalem, zresztą nie tylko on. Patrzyłam przez chwilę na pusty boks ślązaka po czym wzięłam się w garść i weszłam do boksu Delty. Klaczka spojrzała na mnie zaciekawiona, pogłaskałam ją po łopatce i zaczęłam zakładać kantar. Wyprowadziłam ją na plac i uwiązałam. Ania przyniosła mi szczotki, więc mogłam od razu zacząć czyszczenie wielkopolanki. – Aniu mogłabyś zająć się Miłkiem? Jest trochę osowiały, po południu ma przyjechać weterynarz. Mogłabyś go wyczyścić, może trochę pooprowadzać? – zapytałam dziewczyny, która ze zmartwioną miną pokiwała głową i od razu poszła w stronę stajni. Wzięłam do ręki zgrzebło i zaczęłam energicznie czyścić Dunię. Klacz stała odprężona i zadowolona z „drapania”, co jakiś czas próbowała mi się odwdzięczyć ale delikatnie odsuwałam jej głowę. Po chwili wzięłam włosiankę by dokładnie wyczesać cały kurz z dosyć długiej sierści mojej dumy. Gdy skończyłam chwyciłam za kopystkę i zajęłam się kopytami Dziuńki. Na koniec rozczesałam jej grzywę i ogon. Poszłam szybko po sprzęt i szczotki dla hucuła, a gdy wróciłam zobaczyłam, że Ania wyprowadziła Miłka i zmierza w stronę siodlarni – Proszę – powiedziałam podając jej szczotki. Przewiesiłam sobie ogłowie przez ramię i zaczęłam zakładać siodło. Podpięłam popręg na jedną dziurkę i przeszłam na drugą stronę by zobaczyć czy nic się nie podwinęło. Było ok, więc mogłam założyć klaczy ogłowie i zabrać ją na ujeżdżalnię.

***

Zamknęłam za nami bramę i zaprowadziłam klacz na środek. Podpięłam do końca popręg po czym wsiadłam. Rozpoczęłam rozgrzewkę. W stępie wykonałyśmy standartowe ćwiczenia: wolty, półwolty, zmiany kierunku i serpentyny. Później skierowałam klacz na koło i przećwiczyłam żucie wodzy w stępie. Wyszło ładnie, zebrałam ponownie wodze i pochwaliłam Dunię. Troszkę się już rozgrzała, więc mogłam ją poprosić o ustępowanie od łydki w obie strony, które wychodzi jej już bardzo dobrze. Byłyśmy gotowe na zakłusowanie, skierowałam Dziuńkę na owal w kłusie roboczym i przejechałam tak dwa odrążenia. Później poprosiłam ją jeszcze o ósemkę i przećwiczyłam przejścia kłus – stój – kłus. Delta stała się przepuszczalna i chętnie reagowała na moje sygnały, więc stwierdziłam, że możemy już przejść do drugiej części treningu. Dominika otworzyła nam bramę po czym poszła obserwować nasz trening na czworoboku. Przeszłam do kłusa roboczego i wjechałam na czworobok w A. W po raz drugi w ciągu krótkiego czasu udało nam się dokonać cudu i dojechać w linii prostej do X, gdzie się zatrzymałyśmy. Po chwili znowu ruszyłyśmy kłusem, tym razem bez nagłego wielkiego zrywu tylko z normalnym impulsem. Dojechałyśmy do C i skręciłyśmy w prawo. W B skręciłyśmy by zmienić kierunek, ale niestety trochę zboczyłyśmy i nie udało nam się wrócić na ślad dokładnie w E, mea culpa. Dusia szła ochoczo naprzód, ale była pod moją pełną kontrolą, co niezmiernie mnie cieszyło. W A skręciłyśmy na linię środkową by w D rozpocząć ustępowanie od łydki w prawo. Delta nadal nie sprawia w tym ruchu wrażenia w pełni rozluźnionej, ale w porównaniu z naszymi wcześniejszymi treninami widać wyraźną poprawę. Wróciłyśmy na ślad w R, przed C zasygnalizowałam klaczy nowe zadanie półparadą by już po chwili dać jej sygnał do galopu. W H dałam klaczy nieco mocniejsze syganły dosiadem i łydkami, na co Delta wydłużyła galop, chyba najlepiej w swojej dotychczasowej dresażowej karierze. W V skierowałam ją na koło (15 m) w połowie skróciłam ją do galopu roboczego, po powrocie na ślad dojechałyśmy do F, gdzie skierowałam ją na przekątną. W X przeszłyśmy do kłusa roboczego, wyszło to nieco gwałtownie, trzeba będzie jeszcze to przećwiczyć. Wróciłyśmy na ślad w H, dojechałyśmy do M i znowu skręciłyśmy na przekątną, a ja starałam się skłonić klacz do wydłużenia kroku. Nie za fajnie to wyszło, nieco przyspieszyła, ale była to wina mojej dekoncentracji, zagapiłam się i później zastosowałam za mocne pomoce. W K powróciłyśmy do kłusa roboczego, a w A zatrzymałyśmy się. Tym razem poszło nam dobrze, poklepałam klacz po szyi, odliczyłam 5 sekund i ruszyłam stępem pośrednim. W F przeszłyśmy do stępa swobodnego, którym pokonałyśmy przekątną (FXH) i nawet udało nam się to zrobić po linii prostej. Po powrocie na ślad wróciłyśmy do stępa pośredniego. W C kolejny raz przeszłyśmy do kłusa roboczego, w B skierowałam klacz na duże koło i w kłusie anglezowanym wykonałyśmy żucie wodzy z ręki. Ten element Delta ma w pełni opanowany, przed B stopniowo nabrałam wodze. W A skręciłyśmy na linię środkową by po raz drugi wykonać ustępowanie od łydki, tym razem w lewo (DS). Po powrocie na ślad dojechałyśmy do C, gdzie zagalopowałyśmy. Od M do P ponownie wydłuzyłyśmy galop, wyszło nam to tak samo dobrze jak wcześniej. W P skierowałam klacz na koło, gdzie skróciłam ją do galopu roboczego. W K skręciłyśmy na przekątną, by w X przejść do kłusa roboczego. Po powrocie na ślad chwilka spokoju i kolej na następną przekątną HXF i wydłużenie kłusa. Tym razem wyszło lepiej, jeszcze nie do końca tak jakbym chciała, ale przynajmniej nie tak tragicznie jak za pierwszym razem. Teraz został nam już tylko wjazd na linię środkową w A, zatrzymanie w X i mogłyśmy wyjechać poza czworobok i stępem udać się na ujeżdżalnię. Występowałam klacz porządnie na długiej wodzy, a potem zsiadłam i zabrałam ją przed stajnię.

***

Zdjęłam Delcie siodło i ogłowie, a potem dokładnie obejrzałam jej nogi i grzbiet. Nie wykryłam nic niepokojącego, klaczka była tylko trochę spocona, więc zabrałam ją do boksu i wytarłam do sucha wiechciem słomy. Sypia i Harpia były na pastwisku, a Miłek z Anią, więc boksy stały puściutkie. Gdy doprowadziłam Dunię do porządku ją również zabrałam na pastwisko. Potem pozbierałam szczotki i odniosłam cały sprzęt na miejsce.

***

Podsumowanie:

Ocena treningu: pożyteczny

Stopień wykonania założeń treningowych: 94%

Notka: Delta już całkiem nieźle radzi sobie w P, czasami tylko moja nieuwaga przeszkadza jej w pracy Wink Ogólnie jestem bardzo zadowolona z jej postępów i myślę, że możemy rozpocząć intensywne starty w zawodach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karuchna
Jam Instruktor!



Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka

PostWysłany: Czw 18:54, 11 Lip 2013    Temat postu:

Koń: Delta II

Rodzaj treningu: ujeżdżeniowy

Jeździec/Trener: Karuchna

Miejsce: ujeżdżalnia

Czas: 50 min

Pogoda: neutralna (szaro, bezwietrznie, chłodno)

Cel treningu: nauka poprawnego cofania, doskonalenie ustępowania od łydki

***

Otulając się szczelniej kurtką szłam do stajni przeklinając w myślach brak śniegu – mimo, że weterynarz orzekł że Miłek jest zupełnie zdrowy wałach robi się coradz bardziej osowiały, a trochę zabawy na zaśnieżonym pastwisku miałoby z pewnością dobry wpływ na jego samopoczucie. Co prawda jest nieco lepiej od kiedy Ania przychodzi i codziennie zajmuje się wałaszkiem po kilka godzin, ale nadal nie jest to ten sam koń co przed odejściem Giant Recitala. Pogrążona w takich niewesołch rozmyślaniach weszłam do boksu Delty, która zarżała cichutko na powitanie i zaczęła mnie od niechcenia odbwąchiwać – Co kochanie? – zapytałam gdy klaczka lekko trąciła mnie głową – Nauczymy się dzisiaj cofania dobrze? – zapytałam po czym wyprowadziłam Dziuńkę przed stajnię. Na placu zobaczyłam Dominikę objuczoną sprzętem do granic możliwości – Widziałam że idziesz do Delty to zabrałam Ci szczotki i ogłowie. Siodła już nie dałam rady – powiedziała po czym złożyła ostrożnie górę rzeczy i wyciągnęła z niej sprzęt Delty – Chciałabym zabrać Sypię w teren. Masz coś przeciwko? – zapytała – Nie, dobrze jej to zrobi – powiedziałam po czym pobiegłam szybko po siodło. Gdy wróciłam *Sypia również była uwiązana, a Ania właśnie wyprowadzała Miłka i Hapię na pastwisko. Zaczęłam energicznie czyścić Deltę, która z zainteresowaniem obserwowała kręcącą się w pobliżu Aris. Mimo zimowej sierści poszło mi bardzo szybko i po wyczyszczeniu kopyt mogłam siodłać. Dunia nigdy nie sprawia przy tym problemów więc poszło nam sprawnie i po założeniu ogłowia i kontroli czy wszystko jest w porządku mogłyśmy pójść na ujeżdżalnię.

***

Zaczęłam od kilku okrążeń w stępie swobodnym z licznymi zmianami kierunku. Początkowo Delta była nieco rozkojarzona, rozglądała się na boki i nieco „człapała”, ale po kilku minutach skoncentrowała się i zaczęła iść dobrym, energicznym stępem. Skierowałam ją na koło po czym starałam się zmniejszać stopniowo jego promień tak by wyszła nam 10 m wolta. Całkiem ładnie. Poklepałam klacz po szyi, po czym zmieniłam kierunek i powtórzyłam to ćwiczenie. Wolty Delta ma opanowane do perfekcji, co bardzo mnie cieszy, gdyż stanowi to świetną podstawę do dalszego treningu. W nieco lepszym nastroju przeszłam do kolejnego ćwiczenia – zatrzymań ze stępa. Był to pierwszy element dzisiejszego treningu uwrażliwiający klacz na działanie wodzy i dosiadu. Potem poprosiłam ją o ustępowanie od łydki, również w obie strony. Pilnowałam by nie powłóczyła nogami i utrzymywała właściwe tempo. W stępie nie czuć już sztywności, z którą męczyłyśmy się od początków nauki tego elementu, klacz wreszcie czuje się w tym ruchu zupełnie swobodnie i może zaprezentować pełnię swoich możliwości. Byłam bardzo zadowolona, więc przed zakłusowaniem zarządziłam kółko stępa na luźnej wodzy jako nagrodę. Po tym jakże miłym przerywniku zakłusowałyśmy. Ponownie przećwiczyłam wolty, a potem przjeścia wolny kłus – stęp – wolny kłus by jeszcze bardziej uwrażliwić klacz na wodze. Ustępowanie od łydki w kłusie wyszło nam troszkę gorzej niż w stępie, ale widać że klacz robi ciągłe postępy i przyzwyczaja się do tego ruchu. Postanowiłam, że gdy tylko w pełni o opanuję zacznę uczyć jej łopatki i innych chodzów bocznych. Na razie do naszych zadań należy cofanie. Pochwaliłam Deltę i przeszłam do stępa po czym zatrzymałam przy końcu długiej ściany. Odczekałamchwilę dostatecznie długą by klacz zaczęła się zastanawiać o co mi chodzi po czym zawołałam do pomocy Anię z długim batem. To już zupełnie zdziwiło Delciaka, jednak nadal stała spokojnie czekając na rozwój wydarzeń. Poprosiłam Anię by stanęła przede mną i w odpowiednim momencie delikatnie dotknęła batem piersi klaczy. Zebrałam troszkę wodze i dałam klaczce sygnał łydkami, wspomagając się jeszcze komendą ”na zad!” której czasami używałam w boksie. Delta zawachała się minimalnie po czym wykonała nieśmiały krok do tyłu za co natychmiast ją pochwaliłam i dałyśmy jej chwilkę spokoju. Przy ponownej próbie Delta załapała już o co chodzi i zrobiła dwa kroki już bez komendy słownej. Zrobiłam małą przerwę w stępie po czym spróbowałyśmy jeszcze kilka razy, w tym raz na środku, bez pomocy ściany. Pod koniec mogłyśmy wyeliminować wskazówkę bata i uznałam że tyle na dziś wystarczy. Poklepałam Dunię i podziękowałam Ani za pomoc. Stwierdziłam, że nie ma sensu mącić klaczy w głowie kolejnymi ćwiczeniami więc zabrałam ją na spacer stępem do lasu.

***

Gdy wróciłyśmy zabrałam wielkopolankę przed stajnię i szybko ją rozsiodłałam. Przeczesałam jej sierść włosianką i wyczyściłam kopyta, na koniec ręką sprawdziłam czy nie doznała jakiejś kontuzji i zafundowałam jej krótki masaż grzbietu. Potem zaprowadziłam zadowoloną klacz na pastwisko, zebrałam szczotki i pozostały sprzęt i odniosłam wszystko na miejsce.

***

Podsumowanie:

Ocena treningu: pożyteczny

Stopień wykonania założeń treningowych: 97%

Notka: Delta zna już podstawy cofania, na następnych treningach będziemy pracować nad swobodą ruchów i stopniowo zwiększać ilość kroków. Potem dodamy ruszanie zaraz po cofaniu i lub cofanie bezpośrednio ze stępa. Gdy Dunia opanuje te elementy zabieramy się za zwrot na przodzie. Co do ustępowania od łydki to nadal widać postęp, w stępie jest już bardzo dobrze, a nad kłusem musimy popracować na przyszłych treningach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karuchna
Jam Instruktor!



Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka

PostWysłany: Czw 18:59, 11 Lip 2013    Temat postu:

Koń: *Delta II

Rodzaj treningu: ujeżdżeniowy

Jeździec/Trener: Karuchna

Miejsce: ujeżdżalnia

Czas: 55 min

Pogoda: niesprzyjająca (szaro, mżawka, wiatr)

Cel treningu: zapoznanie klaczy z cofaniem, nauka cofania ze stój

***

Raźnym krokiem zmierzałam na pastwisko i wywijając trzymanym w ręku kantarem. Delta podbiegła do mnie gdy tylko mnie dostrzegła – Cześć piekna, gotowa na trening? – zapytałam klaczki, która już podstawiała się do drapania. Przez chwilkę ją miziałam po czym założyłam jej kantar i zaprowadziłam izabelkę przed stajnię. Wzięłam do ręki zgrzebło i zaczęłam czesać jej złotą sierść – Piękna jesteś wiesz? – powedziałam do klaczy w przypływie czułości po czym zamieniłam zgrzebło na włosiankę. Później zajęłam się jej grzywą, ogonem i oczywiście kopytami. Gdy była już gotowa do siodłania poprosiłam Anię by przyniosła mi owijki, a sama zaczęłam zakładać siodło. Dziewczyna wkrótce wróciła i z chęcią pomogłami zabezpieczyć nogi klaczy. Na koniec założyłam ogłowie po czym zaprowadziłam klacz na ujeżdżalnię.

***

Dzisiejszy dzień przeznaczyłam na naukę cofania, więc jeszcze dokładniej niż zwykle rozgrzewałam moją wielkopolankę. Wolty, półwolty, serpentyny, ustępowania – po kilkunastu minutach Delta była idealnie rozgrzana i całkiem ładnie reagowała na pomoce. Zauważyłam że z większą swobodą niż zwykle wyszły jej chody boczne. Przeszłyśmy do energicznego kłusa, klacz wyraźnie upajała się ruchem. Powtórzyłam podstawowe ćwiczenia w kłusie roboczym po czym przeszłam do kłusa zebranego i pracowałam przez chwilkę nad impulsem. Niestety na razie idzie nam to marnie, więc postanowiłam że chwilowo dam sobie z tym spokój. Przeszłam ponownie do stępa, dałam klaczy chwilkę przerwy na luźnej wodzy po czym zatrzymałam ją w połowie długiej ściany. Odczekałam chwilę wystarczająco długą by zaczęła się zastanawiać o co chodzi po czym delikatną półparadą zasygnalizowałam nowe ćwiczenie. Zebrałam delikatnie wodze działając odpowiednio dosiadem i łydkami oraz wspomagając się słowną komendą „Na zad!”. Dunia zawahała się po czym zrobiła nieśmiały krok do tyłu – Dooobrze!- powiedziałam i nastychmiast zaprzestałam działania pomocami. Powtórzyłyśmy to jeszcze dwa razy po czym zrobiłam krótką przerwę na jazdę w kłusie (ćwiczyłyśmy żucie wodzy z ręki). Zmieniłam kierunek i powtórzyłam to samo w innym miejscu ujeżdżalni. Klacz reagowała natychmiast. Ostrożnie zwiększyłam liczbę kroków do trzech – obyło się bez większych problemów. Byłam bardzo zadowolona. Po krótkiej przerwie w kłusie postanowiłam zrezygnować z pomocy w postaci ściany ujeżdżalni i wjechałam na środek. Początkowo szło nam nie bardzo, poruszałyśmy się slalomem jak pijany kierowca na autostradzie, ale po kilku próbach gdy wyczułam już jak Delta reaguje na moje łydki udało nam się poruszać po względnie prostej linii. Stwierdziłam, żę na dziś wystarczy tego cofania i poprosiłam dziewczyny by ułożyły mi labirynt z drągów – chciałam dla odmiany spróbować pokonać go wierzchem. Do zakrętu dojechałyśmy bezproblemowo, ale w tym momencie zaczęły się schody. Próbowałyśmy pokonać zakręt kilka razy zanim udało nam się tego dokonać bez wychodzenia poza labirynt. Byłam zadowolona, a Dunii to ćwiczenie wyraźnie przypadło do gustu, wyglądała wręcz na rozbawioną. Poprosiłam Dominikę by otworzyła mi bramę i w ramach stępa końcowego odbyłam krótki obchód terenów stajennch. Przed stajnią zsiadłam i poluzowałam klaczy popręg.

***

Zamieniłam Delcie ogłowie na kantar i od razu zaczęłam zdejmować siodło. Trening nie byłzbyt intensywny więc się nie spociła. Na koniec zdjęłam owijki, potem standartowo sprawdziłam stan grzbietu i nóg mojej podopiecznej. Wszystko było w jak najlepszym porządku. Zaprowadziłam Duńkę do boksu po czym wróciałam posprzątać sprzęt.

***

Podsumowanie:

Ocena treningu: przydatny

Stopień wykonania założeń treningowych: 80%

Notka: Delta całkiem nieźle poradziła sobie z cofaniem, teraz musimy popracować nad utrwaleniem tej umiejętności. Nastepnym krokiem będzie cofanie ze stępa i zwroty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karuchna
Jam Instruktor!



Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka

PostWysłany: Czw 18:59, 11 Lip 2013    Temat postu:

Koń: Delta II

Rodzaj treningu: ujeżdżeniowy

Jeździec/Trener: Karuchna

Miejsce: hala

Czas: 60 min

Pogoda: niesprzyjająca (chłodno, szaro, deszcz)

Cel treningu: doskonalenie umiejętności cofania pod jeźdźcem

***

Przez cały dzień lało jak z cebra, więc dopiero późnym popołudniem mogłam potrenować z Deltą. Przeklinając w myslach deszcz i całą serię małych stajennych katastrof, które dziś wywołał szłam w stronę ujeżdżalni by sprawdzić czy podłoże nadaje się do treningu – niestety było błotniste i wyraźnie niebezpieczne. „Chyba trzeba będzie od nowa wysypać piach na ujeżdżalni” pomyślałam – Wiosna na razie nas nie rozpieszcza – powiedziała Dominika, która tymczasem nadeszła prowadząc osiodłaną Sypię – Z czworobokiem jest tak samo, więc będziemy musiały zmieścić się razem na hali – dodała po czym oddaliła się by rozpocząć jazdę. Poszłam do siodlarni by przygotować sobie sprzęt. Po namyśle zabrałam również owijki. Dunia była w swoim boksie, zaprowadzona tam wcześniej przez Anię. Wyprowadziłam klacz przed stajnię i zaczęłam czyszczenie. była cała oblepiona błotem i bardzo z tego zadowolona „Świetnie. I Ty przeciw mnie?” pomyślałam chwytając za szczotkę. Pół godziny zajęło mi doprowadzenie sierści klaczy do jako takiego stanu. Z ulgą zabrałam się za kopyta. Szybko załozyłam owijki i osiodłałam wielkopolankę, która zaczynała się już nudzić. Załozyłam kask i udałam się na halę.

***

Dominika była własnie w trakcie skakania niskiego szeregu „strasznych” przeszkód. Sypia, wyraźnie pobudzona, co chwilę wyłamywała lub odmawiała skoku. Niedobrze. Odprowadziłam Deltę na bok by im nie przeszkadzać, dopięłam popręg i wsiadłam. Zaczęłam od stępa na luxnej wodzy, ale niepokój Sypii wyraźnie udzielił się jej siostrze. W końcu dominice udało się pokonać cały szereg i przeszła do stępa końcowego oddając gniadej wodze. Po kilkunastu minutach obie klacze były juz spokojne. Zebrałam nieco wodze i zaczęłam pierwsze ćwiczenia. Najpierw stęp przez drągi, wolty i ósemki, a gdy Delta się rozgrzała również chody boczne. Przećwiczyłam też zatrzymania, w trakcie których Dominika opuściła halę razem z Sypią. Potem przeszłam do kłusa roboczego i skierowałam klacz na owal. Delta szła z impulsem i na dobrym kontakcie, co udało nam się utrzymać podczas kolejnej partii chodów bocznych. Byłam zadowolona. Przeszłam do stępa, dając jej chwilkę odpoczynku po czym zatrzymałam się. Poprosiłam Dusię o kilka kroków do tyłu, które wykonała bez protestów i swobodnie. Uznałam, że możemy przejść do kolejnego etapu i nauczyć się cofać bezpośrednio ze stępa. Ruszyłysmy. Na długiej ścianie zrobiłam półparadę po czym zastosowałam pomoce do cofania. Duńka początkowo zatrzymała się, ale w sekundę zrozumiała o co mi chodziło i zaczęła się cofać. Pochwaliłam jąwylewnie. Przećwiczyłysmy to jeszcze kilka razy, robiąc przerwy na kłus dla urozmaicenia, po czym doszłam do wniosku, ża na dziś możemy zakończyć trening. Oddałam klaczy wodze, z czego chętnie skorzystała wyciągając szyję i rozpoczęłyśmy stp końcowy. Po kilkunastu minutach zsiadłam i poluzowałam popręg, a także podciągnełam w górę strzemiona. Później wyprowadziłam Deltę z hali gasząc po drodze światło.

***

Rozsiodłałam Deltę i zdjęłam jej owijki. Przykryłam ją derką, ponieważ troszkę się spociła i zaprowadziłam ją do boksu, gdzie wytarłam ją do sucha wiechciem słomy. Ponownie ją wyprowadziłam, tym razem juz bez derki, po czym skontrolowałam stan jej nóg i grzbietu, ze zdziwieniem odkrywając małe otarcie na prawej przedniej nodze. Szybko pobiegłam po apteczkę, odkaziłam rankę i zabezpieczyłam ją przed zabrudzeniem. Następnie wyczyściłam kopyta klaczy z piachu, po czym zaprowadziłam ją na pastwisko. Przepocony czaprak rozwiesiłam w siodlarni do wyschnięcia, wędzidło umyłam, a pozostały sprzęt odłożyłam na miejsce.

***

Podsumowanie:

Ocena treningu: pożyteczny

Stopień wykonania założeń treningowych: 100%

Notka: Delta całkiem szybko opanowała cofanie, ruch ten nie sprawia jej najmniejszych trudności. Od następnej jazdy będziemy uczyć się zwrotów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karuchna
Jam Instruktor!



Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka

PostWysłany: Czw 19:16, 11 Lip 2013    Temat postu:

Koń: *Delta II

Rodzaj treningu: ujeżdżeniowy – przygotowawczy do klasy N

Jeździec/Trener: Karuchna

Miejsce: ujeżdżalnia

Czas: 60 min

Pogoda: ładna (ciepło, szaro, bezwiecznie)

Cel treningu: utrwalenie umiejętności cofania i nauka zwrotu na przodzie

***

Dzisiaj przyszłam do mojej dresażystki by dalej pzygotowywać ją do klasy N. Na ten trening miałyśmy zaplanowany zwrot na przodzie, więc miałam pewne obaw, że nie będę potrafiła przekazać klaczy o co dokładnie mi chodzi. Gdyby nam nie szło miałam zaplanowane powtórzenie znanych już Dunii elementów. Wyprowadziłam wielkopolankę przed stajnię i zaczęłam czyszczenie. Po chwili dołączyły do nas Dominika z Sypią, które miały odbyć trening skokowy na hali. Praca szła mi szybko i już po kilkunastu minutach mogłam zacząć siodłanie. Dokładnie obejrzałam miejsce niedawnego otarcia, które ładnie się goi po czym zadecydowałam że dziś nie zakładam klaczy owijek. Duńka chętnie wzięła wędzidło i współpracowała przy podpinaniu popręgu – co jest moim zdaniem jednym z jej bardziej ujmujących zachowań. Wkrótce wolnym krokiem udałyśmy się na ujeżdżalnie, a Dominika z gniadą na halę. Zatrzymałam Deltę na środku, dopięłam popręg i wsiadłam.

***

Kilka kółek stępa na luźnej wodzy pokazało, że Delta jest dziś w dobrej formie – szła w rozluźnieniu i z ładnym impulsem, a gdy zebrałam wodze również na ładnym kontakcie. Standartowo zaczęłam od wolt i innych „wygibasów”, a gdy klacz się nieco rozgrzała zrobiłyśmy również ustępowanie od łydki. Przeszłyśmy do kłusa roboczego i wjechałyśmy na koło, gdzie przećwiczyłam żucie wodzy z ręki – całkiem ładnie to wyszło. Wróciłam na ścianę przechodząc do kłusa pośredniego i po raz kolejny poprosiłam o ustępowania. Delta reagowała na najlżejsze pomoce, po prostu cud, miód i orzeszki. Przeszłam do stępa pośredniego, a potem do stój. Powtórzyłam kilka razy cofanie, myślę że wielkopolanka ma to ćwiczenie już dobrze utrwalone. Wjechałam w narożnik, tak że klacz stała w niedużej odległości od krótkiej ściany, wzdłuż ściany długiej. Miało jej to pomóc w zrozumieniu istoty nowego ćwiczenia. Zasygnalizowałam jej nowe zadanie półparadą, skróciłam nieco prawą wodzę, lewą łydkę przesunęłam odrobinę za popręg i prawą nogą dałam jej sygnał do kroku w bok. Już po chwili Delta nieco niepewnie wykonywała swój pierwszy zwrot na przodzie w prawo (konkretniej 1/4 zwrotu). Pochwaliłam ją i dałam chwilkę odpoczynku w stępie swobodnym. Potej przerwie zatrzymałam ją na środku długiej ściany by sprawdzić czy damy radę wykonać pół obrotu – nasz cel na dzisiejszy trening. Wyszło nieco mało płynnie i odrobinkę momentami plątały jej się nogi, ale generalnie dobrze się to zapowiada. Pochwaliłam ponownie klacz i aby jej nie zniechęcać zbyt dużą ilością nowości przeszłam do jej ulubionego chodu – kłusa roboczego. Zaproponowałam dosyć proste dla niej ćwiczenie – wydłużanie wykroku na długiej ścianie i skracanie na krótkiej. Z każdym miesiącem treningu coraz wyraźniej widać różnicę w długości wykroku, co stanowi dobrą prognozę na przyszłość. Delta wyraźnie miała ochotę pogalopować, więc włączyłam do dziesiejszego treningu również jazdę w tym chodzie, konkretniej zmniejszanie i zwiększanie koła. Nad tym ćwiczeniem musimy jeszcze tochę popracować, ponieważ Delta ma momentami tendencje do wypadania zadem. Po ćwiczeniach w galopie przeszłam do stępa, w którym dla rozluźnienia pokonywałyśmy drągi. Ostatnie kilka minut jazdy spędziłyśmy poruszając się stępem na długiej wodzy.

***

Zatrzymałam klacz przy ścianie ujeżdżalni i zsiadłam. Sięgnęłam do kieszeni i dałam Delcie cukierka ziołowego. Potem poluźniłam jej popręg i podciągnęłam w górę strzemiona. Dunia wyraźnie ucieszona smakołykiem raźnym krokiem poszła ze mną przed stajnię. Zdjęłam jej siodło i ogłowie, po czym nakryłam ją lekką derką. Następnie oczyściłam jej nogi i kopyta z piachu, zwracając szczególną uwagę na miejsce niedawnego otarcia. Przy okazji sprawdziłam czy nie nabawiła się jakiejś kontuzji. Było ok. Zdjęłam jej derkę i skontrolowałam grzbiet po czym wytarłam ją do sucha i wypuściłam na pastwisko. Gdy wróciłam posprzątać sprzęt zobaczyłam Dominikę całą w piachu, rozsiodływującą Sypię - Spadłaś? – zapytałm z troską – Taaak, strzeliła sobi kilka baranków po skoku i nie wysiedziałam – powiedziała Dominika uśmiechając się – Ale to był jeden z naszych lepszych treningów od dłuższego czasu – dodała. Odniosłam sprzęt Delty II do siodlarni po czym wróciłam by pomóc w oporządzeniu gniadej.

***

Podsumowanie:

Ocena treningu: pożyteczny

Stopień wykonania założeń treningowych: 100%

Notka: Klacz zapoznała się ze zrotem na przodzie w prawo, pozostaje nam tylko nauka tego samego elementu w drugą stronę oraz jego udoskonalenie. Następne w kolejności będą zwrot na zadzie i chody zebrane.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Bałtycka Zatoka Strona Główna -> WAŻNE / ARCHIWUM K / Rysual / Delta II Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin