Forum Bałtycka Zatoka Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Trening: skoki kl. L + początek P, hala

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Bałtycka Zatoka Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Archiwum / *****Nikiel
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Paloma
Jam Instruktor!



Dołączył: 17 Cze 2008
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:03, 12 Gru 2010    Temat postu: Trening: skoki kl. L + początek P, hala

Cóż za piękny, śnieżny, zimowy dzień. Szkoda, że nie można jechać w teren.. Po wczorajszych opadach deszczu zamiast pięknego, śnieżnego puchu na ziemi jest jedna wielka ślizgawica. Zabić się idzie.
Zmarznięta wlazłam do stajni. Zahaczyłam o boks klaczy, by zobaczyć jak się dzisiaj miewa. Nakryta derką klacz miała się jak najlepiej. Ba! Nawet szczypnąć chciała za przeszkodzenie jej w drzemce. Wyszłam. Poszłam poszperać w siodlarni.
- Trzeba zrobić świąteczne porządki.. . Ale to kiedy indziej. - Powiedziałam sama do siebie zabierając skrzynkę ze szczotkami, siodło i ogłowie.
Tak obładowana podeszłam do boksu łaciatego. Wszystko opuściłam na ziemię. Z wieszaka zabrałam kantar i uwiąz i weszłam do boksu.
- Co jest Mały? Gotowy na skoki? - powiedziałam, klepiąc Miśka.
Łaciaty nie miał humoru. Przy zakładaniu kantara chował głowę i próbował szczypnąć. Gdy w końcu udało się, wyprowadziłam przed boks i tam go przywiązałam. Szczotkowanie szło całkiem gładko. Co prawda, ogier kładł uszy po sobie i od czasu do czasu rzucił złowrogie spojrzenie, jednak na straszeniu się kończyło. Gorzej, jeśli o czyszczenie kopyt chodziło. Nie uśmiechało mu się podawać przednich nóg, choć jakoś to nam poszło i w końcu je podał. Tylne.. cóż, wyrywał. Po dłuższym, nieco utrudnionym czyszczeniu tylnych kopyt, wreszcie się udało i ogier był już czysty całkowicie. Pierwsze co mu założyłam, to ochraniacze. Następnie siodło i w końcu ogłowię. Zarzuciłam mu luzem derkę, żeby w drodze na halę go nie przewiało.
Podeszliśmy do wyjścia i gdy tylko otworzyłam bramę stajni a ogier ujrzał panującą pogodę.. stanął jak wryty.
- No daalej, Mały.. no chodź! - na darmo próbowałam przekonać upartego Łaciatego, któremu ani trochę nie widziało się wyjście na dwór.
Perswazja nic nie dała, pociągnięcie za wodzę - również nic. Ogier dopiero łaskawie ruszył na klep w zadek.
Przez te parę metrów szedł szybkim krokiem o tyle, że na tym śliskim podłożu niemal za nim nie nadążałam.
Weszliśmy na halę. Młody rozglądał się dookoła po pustej hali. Zdjęłam kurtkę, którą odwiesiłam na wolno stojący stojak i jego derkę także odłożyłam. Przypięłam Łaciatego na chwilkę a sama poszłam ułożyć drągi i przeszkody. Ułożyłam to w następujący sposób:

1 - drągi na kłus
2 - drągi do galopu
3 - stacjonata L
4 - okser P
Wróciłam do Łaciatego, podłożyłam schódki i dosiadłam go. Włożyłam nogi do uprzednio dopasowanych strzemion, nabrałam wodzę i skręciłam go w lewo. Ruszyliśmy leniwym stępem. Po chwili stępowego przynudzania, wzięłam go na kontakt, łydka, wypchnięcie biodrami i... niekłusujemy. Łaciaty się zbuntował. Zamiast ruszyć do kłusa, zatrzymał się całkowicie i parokrotnie rzucił głową.
- Młody... - zasyczałam, dając jeszcze mocniejszej łydki.
Na palcat przy łopatce zaczął się cofać.
Chwyciłam wodze w jedną rękę, w drugą palcat i klepłam w zad, dając łydkę jednocześnie. Zadał głowę, ale przynajmniej zakłusował. Drobił, mocno drobił. Po prostu się lenił. Zamknęłam go w łydkach i mocno pchałam na wędzidło. Pomogło. Obniżył głowę (zganaszował się), przyspieszył i wreszcie normalnie kłusował. Wyciągnął się. Na krótkiej ścianie przesunęłam zewnętrzną łydkę za popręg a wewnętrzną na. Mocniej zadziałałam tą wewnętrzną. Odchyliłam się i przyłożyłam zewnętrzną wodzę do jego szyi. Wykonaliśmy ładną krągłą woltę. Po wyjściu z wolty poklepałam łaciatego. Następnie odchyliłam się mocniej i nadal trzymając na kontakcie dałam mocniejszej łydki. Młody wyciągnął znacznie krok i zaangażował mocniej zad. Po chwili znów wzięłam go na siebie i wróciliśmy do kłusa zebranego. Nie chciałam go zbytnio męczyć wydłużonym. Wykonaliśmy jeszcze kilka wolt, od większych do coraz to mniejszych, półwolt i ósemek. Niech się chłopak trochę powygina i porozciąga. Wsiadłam mocniej w siodło, odchyliłam się i ścisnęłam w łydkach. Z kłusa przeszedł miękko do stój. Odczekałam dwie sekundy, poklepałam go i odłożyłam wodzę.
Ruszyliśmy stępem. Młody wyciągnął szyję i zwolnił kroku. Parschnął sobie, rzucił parę razy łebkiem i rozglądał się po hali. Po chwili wzięłam go na kontakt i od łydki ruszyliśmy kłusem. Kłusował szybko. Za szybko. Próbowałam go wziąć na siebie, lecz bez skutku. Szedł tak szybko, jak chciał.. Niedługo by skrzydeł dostał. Skręciłam go na cavaletti w kłusie. Rozpędził się mocno, by tuż przed drągami zwolnić maksymalnie i drobić. Mimo sygnału łydek pukał o drągi. Tuż za drągami znów maksymalnie się rozpędzał. Nie dojechał zakrętu a skrócił i szedł jakąś łopatką. Odchyliłam się i mocniej docisnęłam wewnętrzną łydką. Nic. Dostał z bata w zad. Strzelił lekko baranka, ale tuż po chwili się podporządkował. Szedł już zwykłym, wygodnym kłusem bez żadnych fanaberii i udziwniania. Przez drągi przekłusowaliśmy po parę razy na lewo i parę na prawo, kilka razy w kłusie anglezowanym a kilka w półsiadzie. Rozkręcił się. Ładnie reagował na łydkę i unosił wysoko nogi. Odpuściłam wodzy i odchyliłam się do tyłu. Przeszliśmy do stępa.
Tym razem niósł głowę nisko przy ziemi i co chwila podkłusowywał. Strzykał uszami.
Przed narożnikiem wzięłam go na kontakt, by w narożniku wsiąść w siodło, przesunąć zewnętrzną łydkę za i wewnętrzną na popręg, docisnąć tą wewnętrzną i wypchnąć konia w biodrach. Miał zagalopować. No właśnie, miał. Zamiast tego ogier znów przeszedł do mega szybkiego kłusa bez jakiejkolwiek mojej kontroli. Przebierał tymi nogami jak oszalały. Próbowałam go wziąć na siebie. Próbowałam.. w narożniku znów wsiadłam w siodło i go wypchnęłam. Nic. Zupełnie mnie ignorował. W jeszcze kolejnym powtórzyłam to i przyłożyłam palcat do łopatki. Uskoczył, lecz zagalopował. Rozciągnął się jak jamnik w tym galopie i szedł przed siebie, nie zważając na mnie. Skróciłam mocniej wodze, wzięłam go na porządny kontakt i dojeżdżałam łydkami. W końcu zebrał się i podstawił. Skierowaliśmy się na drążki. Tuż przed cavaletti zwolnił, lecz już za pierwszym drągiem mocno wydłużył i przyspieszył. Przejechał gładko. Raz drugi i kolejny i przejechał drągi bezbłędnie. Zmieniliśmy kierunek przez połowę. Na środku zmieniłam pomoce na drugą stronę a ogier wykonał lotną. I na tę stronę pojechaliśmy drągi. Bez zmian. Na długiej ścianie przytrzymałam go, wsiadłam mocniej w siodło i ścisnęłam łydkami. Zatrzymanie. Odczekałam 3 s i poklepałam go. Postępowaliśmy chwilę.
Przed narożnikiem nabrałam kontakt i w narożniku wsiadłam w siodło. Wypchnęłam ogiera w biodrach i docisnęłam łydkę. Zagalopował bez problemu. Szybko i energicznie, choć w miarę wygodnie. Zakręciliśmy na stacjonatę. Ogier obniżył przed nią łeb i wyskoczył gwałtownie nad nią. Tuż za przeszkodą szybko wzięłam go na siebie i znów na nią najechaliśmy. Odchyliłam się mocniej niż poprzednio, docisnęłam bardziej łydką. Skoczył gładko i daleko przed siebie. Skoczyliśmy po 3 razy na każdą nogę.
Później pogalopowaliśmy na okser. Również skoczył bez problemu. Te parę centymetrów różnicy mu nie robi. Pobawiliśmy się jeszcze w zmianę nogi nad przeszkodą poprzez zmianę pomocy. Nie powiem, wychodziło mu to zgrabnie. Po kilku skokach odpuściłam mu i przeszliśmy do stępa.
Porzucał trochę głową, trochę ją powyciągał czy też pokłapał wargami. Wodze miał luźne. Poklepałam go po szyi i odprężyłam się. Zmęczył mnie ten trening, choć jestem zadowolona z efektów końcowych. Dobrze rokuje na przyszłość.
Stępowaliśmy aż Młody nie wyschnął. Zjechałam w narożnik i tam zsiadłam. Zarzuciłam mu derkę a sobie na plecy kurtkę. Wyszliśmy z hali prosto do boksu.
Przed boksem wyczysciłam mu szybko kopyta i sierść. Zarzuciłam derkę i wprowadziłam do boksu. Poklepałam go, poprzytulałam się i na koniec dałam kostkę cukru.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Paloma dnia Nie 16:11, 12 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Bałtycka Zatoka Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Archiwum / *****Nikiel Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin