Dwunaste urodziny

Karuchna

W dzień dwunastych urodzin Sypii pogoda niestety nie dopisała. Gdy tylko się obudziłam zobaczyłam zachmurzone niebo – O nie! Nie będę mogła zabrać Sypkiej do lasu – pomyślałam i zaczęłam gorączkowo zastanawiać się czym można by to zastąpić.

Szykowałam właśnie jedzenie dla Coco gdy doznałam olśnienia – masaż! Gniada to uwielbia, a ostatnio nie miałam na to czasu, więć na pewno sprawi jej to przyjemność. Już w lepszym humorze poszłam nakarmić Aris. Sunia bardzo się ucieszyła na mój widok, do tego stopnia że prawie mnie przewróciła. Poszłam nakarmić konie – w stajni nadal jest trochę pusto bez Bastyli, która mimo że była dość niepozorna i cicha to była uwielbiana przez nas wszystkich. Dałam koniom paszę i poszłam do biura uporządkować papiery, a po godzinie wróciłam by skontrolować stan zdrowia koni. Wszystko było w najlepszym porządku, więc wyprowadziłam je na pastwisko, a Sypką przed stajnię, gdzie została uwiązana. Zaczęłam masaż, najpierw techniką Pantery Mglistej, po kilkunastu minutach przechodząc do techniki szopa (która jest ulubioną gniadej). Zakończyłam Marszem Noego po czym odwiązałam klacz i zabrałam na krótki spacer po stajni. Sypia była rozluźniona i zadowolona, w końcu nie codziennie fundujemy jej tak dokładny masaż ^^. Gdy wróciłyśmy Sypia dostała urodzinowe marchewki po czym zaproawdziłam ją na pastwisko. Posprzątałam boksy z pomocą Ani i Dominiki po czym sprowadziłyśmy konie na karmienie. Później trenowałam trochę z Deltą i Aris, a pod wieczór (jakieś półtorej godziny po ostatnim karmieniu) ponownie zabrałam Sypię na spracer, co chyba jej się spodobało.