Karuchna
Jam Instruktor!
Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: znienacka
|
Wysłany: Czw 17:52, 30 Gru 2010 Temat postu: Przyjazd do SH i zapoznanie z Jarno i Frankiem (30.01.2010) |
|
|
Relacja z dnia: 30.01.2010
Dzisiaj dzień przyjazdu Valiente Caballo do StarHorses. Pojechałam do Stajni Centralnej by osobicie zająć się załadunkiem andaluzyjczyka i przewieźć go do nowego domu. Caballo nie robił problemów przy wejściu do przyczepy i cała operacja poszła szybko i sprawnie. Ostrożnie pojechałam do StarHorses, co jakiś czas robiąc postoje by sprawdzić jak się ma mój nowy podopieczny. Valek dobrze znosił podróż i zanim się obejrzałam zajeżdżałam już na parking w Star Horses.
Ostrożnie wycofałam ogiera z przyczepy, po czym zabrłam go w spokojne miejsce i rozebrałam ze wszystkich ochraniaczy transportowych, derek itp. Ponieważ Jarno i Franek byli na zewnątrz dałam Valkowi odpocząć po podróży w biegalni, zanim przedstawiłam go nowym kolegom.
Zostawiłam Dominikę w biegalni by obserwowała cóż porabia deresz, sama poszłam po Jarno by uzbroić go w ochraniacze, do których na szczęście niedawno go przyzwyczaiłam. Zaprowadziłam go na duże pastwisko, na którym nie było innych koni, po czym poszłam z powrotem do andaluza. Jemu również założyłam ochraniacze, obejrzałam jego podkowy by upewnić się, że nie mają ostrych wystających elementów po czym uzbroiłam się w długi bat i poszłam z nim na pastwisko, do Jarno. Wielkopolak już z daleka zobaczył nieznanego sobie konia i bardzo się podekscytował, zwłaszcza gdy zrozumiał że prowadzę go na jego pastwisko. Wypuściłam Valiente i obserwowałam z pewnej odległości rozwój akcji, gotowa do ewentualnej interwencji. Ogiery podbiegły do siebie z wielkim kwikiem i zaczęły się obwąchiwać, po chwili rozpoczęły małą bójkę, polegającą głównie na straszeniu tego drugiego. Po chwili jednak przerodziło się to w prawdziwą walkę, ponieważ Jarr nie chciał ustąpić, ale zanim zdecydowałam się wkroczyć młody poddał się i konflikt został zażegnany. Obserwowałam ich jeszcze przez pewien czas, a gdy miałam pewność że już się dogadali przyprowadziłam Franka. To było dla andaluza coś zupełnie dziwnego, takiego stwora jeszcze w życiu nie widział i początkowo uciekał od Franka aż się kurzyło. Po jakiejś godzinie postanowił zbadać to dziwne zjawisko i nieśmiało zaczął obwąchiwać lamę, gotowy do szybkiej ewakuacji. W końcu pogodził się z dziwnym towarzyszem i przestał zwracać na niego uwagę. Jarno ośmielił się na tyle że spróbował zachęcić go do wyścigu wzdłuż ogrodzenia i już po chwili oba ogiery gnały z zawrotną szybkością wokół całej łąki, a Franek patrzył na to z dobrodusznym zdziwieniem.
Pierwsze lody zostały przełamane.
Post został pochwalony 0 razy
|
|