Karuchna
Jam Instruktor!
Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: znienacka
|
Wysłany: Śro 23:02, 10 Lip 2013 Temat postu: Teren |
|
|
Koń: Bobby
Rodzaj treningu: Wyjazd w teren
Jeździec/Trener: Karuchna
Miejsce: las, łąki (najbliższa okolica stajni)
Czas: 60 min
Pogoda: neutralna (szaro, bezwietrznie)
Cel treningu: Poprawienie samopoczucia konia przed zawodami
***
Dzisiaj rano wstałam lewą nogą, nie miałam na nic ochoty, ani nawet siły. Pomyślałam, że może mały wyjazd w teren poprawi mi humor, a Bobby’emu z pewnością pomoże w odstresowaniu się przed zawodami. Gdy nadeszła pora treningu ogiera poszłam po czaprak, siodło, ogłowie i szczotki, a potem z zawrotną szybkością udałam się do boksu łaciatego. Wyprowadziłam go przed stajnię i uwiązałam. Zaczęłam szybko, ale dokładnie czyścić konia, szczególną uwagę zwróciłam na brzuch i kopyta. Gdy wyglądał już przyzwoicie założyłam mu delikatnie siodło i ogłowie. Podprowadziłam go pod stopień do wsiadania, usiadłam lekko w siodło i wyruszyliśmy!
***
Po kilku minutach podpięłam do końca popręg. Bobby był niezwykle ożywiony, uważnie się rozglądał i szedł energicznym stępem. Wjechaliśmy do lasu, znalazłam ścieżkę o którą mi chodziło (mamy komfort posiadania w okolicy szlaków dla uprawiających turystykę konną) i przeszliśmy do lekkiego kłusa. Bobby wyrwał nieco do przodu, ale udało mi się go w miarę szybko uspokoić. Po pewnym czasie przeszłam z powrotem do stępa i zajęłam się podziwianiem okolicy. Gdzieniegdzie jeszcze ostał się śnieg, jednak większość miejsc pokrywała szara, zmaltretowana trawa . Drzewa nie mają jeszcze liści i las robił dość przygnębiające wrażenie, ale nie na łaciatym, który był wyraźnie zachwycony tym że wyrwał się ze stajni. Ponownie przeszłam do kłusa, tym razem nieco szybszego. Po kilkunastu minutach dojechaliśmy do ścieżki, która wspaniale nadawała się do galopu. Bobby ochoczo zareagował na moje pomoce, skoczył radośnie do przodu i popędził ścieżką. Trochę go opanowałam, kiedy nagle coś (może zająć ja wiem?) przebiegło nam drogę. Ogier stanął jak wryty, a ja wylądowałam na jego szyi. Gdy udało mi się odzyskać równowagę starałam się uspokoić konia – Bobby to nic takiego, tylko jakiś inny zwierz, nie ma się czego bać-. Kilka minut trwało przekonywanie ogiera do ruszenia w dalszą drogę. W końcu zupełnie się uspokoił i mogliśmy kontynuować wyprawę, podążając dalej kłusem. Gdy byliśmy już dość blisko stajni przeszłam do stępa. Przejeżdżając przez bramę usłyszeliśmy donośne rżenie Delty, która była właśnie czyszczona przez moją przyjaciółkę Asię. Bobby natychmiast jej odpowiedział prawdziwie ogierzym rżeniem i dumnie wkroczył na plac przed stajnią. Zsiadłam, założyłam mu kantar i uwiązałam go w pewnej odległości od klaczy.
***
Najpierw zdjęłam mu siodło- nawet się bardzo nie spocił. Gdy odwiesiłam je prowizorycznie na ogrodzenie obok ogłowia sprawdziłam stan nóg łaciatego. Wszystko było ok, były tylko trochę zapiaszczone. Wzięłam kopystkę i zrobiłam z tym porządek, później wyjęłam wszystkie listki itp. które jakimś cudem zaplątały się w grzywę i ogon Bobby’ego. Później razem z Asią wypuściłyśmy konie na ich pastwiska.
***
Podsumowanie:
Ocena treningu: pożyteczny
Stopień wykonania założeń treningowych: 90%
Notka: Humor ogiera znacznie się poprawił, jutro lub pojutrze czeka nas trening przed zawodami, później popracujemy nad trudnościami, które wyniknęły na poprzednim treningu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|