Forum Bałtycka Zatoka Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[14-15.12] Trening: Wejście na Krowi Grzbiet i Mały Szpic

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Bałtycka Zatoka Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Archiwum / Boks II: *Brosza
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Karuchna
Jam Instruktor!



Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka

PostWysłany: Sob 10:21, 24 Gru 2011    Temat postu: [14-15.12] Trening: Wejście na Krowi Grzbiet i Mały Szpic

Koń: Brosza, Expresso, Wanilia
Data odbycia się treningu: 14-15.12.2011
Rodzaj i cel treningu: Wyjazd w teren – budowanie kondycji i relaks
Jeździec/Trener: Karuchna, Arrya, Rustler
Pomocnik/Serwisanci: -
Miejsce/Szlak: Wejście na Krowi Grzbiet i Mały Szpic
Czas: 2 dni
Pogoda: 4*C, słonecznie, podłoże wilgotne i elastyczne
Sprzęt: ogłowie bezwędzidłowe, siodło rajdowe, pad rajdowy, ochraniacze skórzane
***
Od kilku dni drobiazgowo planowałyśmy wyprawę na dłuższy z dwóch żółtych szlaków. Chciałyśmy zdążyć przed nadejściem zimy, na szczęście dla nas śnieg jeszcze w tym roku nie dotarł w nasze góry, co jest swoistą anomalią pogodową. Rustler przyjechała z Wanilią dzień wcześniej w ramach przyzwyczajania klaczy do nocowania w obcych miejscach, natomiast z Arryą miałyśmy spotkać się już na trasie.
Rano Paloma urządziła nam wczesną pobudkę – tak wczesną, że podawanie dokładnej godziny jest zbyt bolesne. W każdym razie miałyśmy dużo czasu by dokończyć pakowanie i spokojnie przygotować konie do drogi. Nawet nie zauważyłyśmy kiedy wzeszło słońce i mogłyśmy ruszać w drogę.
***
Dobrze znaną Broszy trasą skierowałyśmy się do mostu na Zimnej, gdzie czekać miała Arr. Nie spieszyłyśmy się, nasze klacze poruszały się zrelaksowanym stępem obok siebie, tak że mogłyśmy prowadzić rozmowę. Arr już na nas czekała po drugiej stronie rzeki, po powitaniach i żartach ruszyłyśmy na podbój szlaku.
Postanowiłyśmy pojechać energicznym kłusem, dopóki jeszcze na szlaku było odpowiednie podłoże, więc utworzyłyśmy zastęp z Expresso na czele i Broszą na końcu i skierowałyśmy konie w stronę Turkusowego Stawu. Wanilia zaczęła się jednak buntować, próbowała dogonić Expresso i zagrozić jego nietykalności cielesnej, więc zdecydowałyśmy o zmianie kolejności i Rustler powędrowała ze swoją klaczą na czoło zastępu. Po chwili dokonałyśmy jeszcze jednej korekty – Exo powędrował na koniec, ponieważ Wan nie była zadowolona z jego towarzystwa również za sobą. Na szczęście Brosza została przez nią zaakceptowana, a Exo z filozoficznym spokojem wędrował na końcu.
Przy Stawie przeszłyśmy do stępa by dać koniom odetchnąć przed zbliżającym się podejściem i zwiększyłyśmy nieco odległości. Dojechałyśmy bez niespodzianek do przełęczy Tetmajowskiej, gdzie okazało się, że musimy poprowadzić konie w ręku na sporym odcinku. W ten sposób trenowałyśmy także swoją kondycję, ponownie dosiąść koni mogłyśmy dopiero przy podejściu na Krowi Grzbiet. Nie narzekałyśmy jednak, widoki były piękne, a konie po początkowych roszadach zachowywały się spokojnie. Na szczycie zatrzymałyśmy się chwilkę na małą sesję fotograficzną, po której znowu musiałyśmy zsiąść i sprowadzić konie na dół. W międzyczasie zaczęło się ściemniać, a gdy dotarłyśmy do schroniska Rębowe było już zupełnie ciemno, mimo dosyć wczesnej godziny. Zajęłyśmy się końmi i ich rozlokowaniem w stajni, po czym załapałyśmy się w ostatniej chwili na ciepły obiad. Pozostała część dnia upłynęła nam na dopieszczaniu naszych wierzchowców i co tu dużo mówić – siebie. Tyle godzin w siodle to jednak nie byle co. Zupełnie wykończone położyłyśmy się spać.
Następnego ranka znowu musiałyśmy wstać wcześnie by nakarmić konie i zdążyć na własne śniadanie. Po posiłku zabrałyśmy się za pakowanie porozrzucanych po całym pokoju rzeczy. Miałyśmy małe opóźnienie w stosunku do wcześniejszego planu, więc konie siodłałyśmy dosyć nerwowo. Po obowiązkowym kilometrze stępa przeszłyśmy do energicznego kłusa by chociaż trochę nadrobić opóźnienie, pozwoliłyśmy sobie nawet na krótki odcinek galopu. Konie zachowywały się dobrze, ale były trochę zaniepokojone naszym pośpiechem. Przed wodospadem przeszłyśmy znowu do stępa i poruszałyśmy się w tym chodzie jeszcze spory kawałek wzdłuż potoku. Gdy zobaczyłyśmy w oddali schronisko pozwoliłyśmy sobie znowu przejść do kłusa. Kontrola czasu przy schronisku pokazała, że udało nam się nadrobić czas stracony rano i mogłyśmy zwolnić, by nie zmęczyć koni zbytnio przy dzisiejszym podejściu. Wanilia jak się okazało była już trochę znudzona i ni stąd ni zowąd zaczęła się płoszyć swojego odbicia w wodzie. Brosza nieco zaniepokojona zaczęła łypać podejrzliwie na wodę, ale ponieważ nie zobaczyła tam nic niezwykłego udało mi się ją uspokoić. A Expresso? On tylko zastanawiał się o co tyle hałasu. Dostarczywszy nam tym samym rozrywki i urozmaicenia Wan zachowywała się już wzorowo. Lekkim kłusem dojechałyśmy do podnóży Małego Szpica, na którego wierzchołek także musiałyśmy wprowadzić konie w ręku. Było warto, widok jest naprawdę niesamowity, udało nam się nawet zobaczyć Bałtyckie pastwiska i plac do jazdy. Po kolejnej serii zdjęć zaczęłyśmy ostrożnie schodzić na dół.
Po upewnieniu się, że konie opuściły Mały Szpic bez uszczerbków na zdrowiu udałyśmy się kłusem w dalszą drogę, do wsi. Gdy pojawiły się pierwsze zabudowania zwolniłyśmy do stępa, ale nie spotkałyśmy zbyt wielu osób, ponadto nikt nie zwracał na nas większej uwagi.
Gdy dojechałyśmy do Poręby zaczęły nieśmiało spadać pierwsze płatki śniegu. Spojrzałyśmy po sobie – udało nam się zorganizować naszą wycieczkę dosłownie w ostatniej chwili. Mimo zmęczenia humory nam dopisywały i gdy dotarłyśmy do Bałtyckiej z zadziwiającą energią zajęłyśmy się naszymi rumakami.
Wkrótce dołączyła do nas Palom by pomóc i zrugać nas za wyprawianie się na szlak o tej porze roku, aczkolwiek widać było, że żałuje, że nie mogła z nami jechać.
Wkrótce konie spożywały w stajni zasłużony obiad, a my rozgrzewałyśmy się w kuchni przy kawie i herbacie. Ponieważ zaczynało się robić ciemno Arr postanowiła zostać na noc, natomiast Rust musiała wracać do siebie. Zaopatrzywszy się we wszelkie możliwie odblaski wyruszyła w drogę i po kilkudziesięciu minutach zameldowała się telefonicznie z Different. Reszta dnia upłynęła na zajmowaniu się końmi i konserwacji sprzętu.
Podsumowanie:
Procent wykonania założeń treningowych: 90%
Średnia szybkość: 12 km/h


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Karuchna dnia Sob 10:23, 24 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Bałtycka Zatoka Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Archiwum / Boks II: *Brosza Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin